Charlotte
Zawiązałam sznurówki trampek i wstałam z chłodnej podłogi. Założyłam przez głowę ulubioną bluzę i wyszłam z domu. Jak zawsze wsunęłam pod wycieraczkę klucz i ruszyłam w stronę furtki. Na niebie dawno świeciły już gwiazdy oraz księżyc, noc była ciepła i bezwietrzna, jedynie świerszcze głośno cykały, przerywając ciszę. Chłopak stał oparty o motor i palił papierosa. Miał na sobie czarne spodnie z dziurami, czarną koszulkę, skórzaną kurtkę i ciemne designerskie buty. Wyglądał niesamowicie, jego włosy były potargane, tak jakby dopiero wstał z łóżka. Z daleka wyczułam zapach jego perfum, które z czasem zaczęłam uwielbiać. Nigdy się nie starał i wiedział, że z tym mu dobrze, niedbałość dodawała mu uroku i przy okazji wciąż był estetyczny i idealny. Zgasił niedopałek i bez słowa podał mi kask.
- Rozumiem, że źli chłopcy nie boją się uszkodzeń głowy - mruknęłam. Uśmiechnął się kpiąco.
- Dłużej się nie dało? - zapytał, ignorując moją uwagę.
- Swoim esemesem wyciągnąłeś mnie z łóżka - oznajmiłam odkładając nakrycie głowy. Przyglądał mi się chwilę w ciszy, przez co czułam się lekko skrępowana.
- Wystarczyło jedno słowo i moglibyśmy inaczej spędzić czas - powiedział nawilżając dolną wargę.
Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, a tamten tylko wzruszył ramionami. O dziwo jego komentarze coraz mniej mnie irytowały. Położyłam rękę na jego klatce piersiowej, spojrzał na mnie zaciekawiony.
- W sumie to nie jest aż takie zły pomysł - Jego mina była bezcenna, wybuchnęłam śmiechem odsuwając się od niego. Był całkowicie zaskoczony i zmieszany, nie mogłam wytrzymać. Przez cały czas bacznie mnie obserwował, otarłam łzy.
Nagle złapał mnie za nadgarstek, pociągnął w swoją stronę i złączył nasze usta, jego były szorstkie i smakowały tytoniem. Całował świetnie, tak jakby każdy pocałunek miał być tym ostatnim, było w nim zawarte wszystko, czego nie mogliśmy sobie powiedzieć. Zacisnął palce na moich żebrach, a ja dotknęłam jego włosów, które były tak miękkie i przyjemne, że zatopiłam w nich całe dłonie. Nie przeszkadzało mi, gdy zaczął wodzić rękami po moim ciele. Chłopak wciąż nadawał tępa, wszystko było szybie i niezdarne, nic nie przypominało końcowych scen z Disneya. Gdy zamknęłam oczy zobaczyłam te wszystkie inne dziewczyny, takie same jak ja, każda z nas w nim utonęła. Zapomniałam o tym tak, szybko, jak pomyślałam, gdy dotknęłam plecami czegoś zimnego. Oderwałam się od niego zaskoczona, po chwili zorientowałam się że, leżeliśmy na trawniku sąsiada. Zaskoczona zamrugałam kilkakrotnie, nie mam pojęcia, kiedy się tutaj znalazłam.
- Niall wiesz, że gdy to się zacznie nie będzie odwrotu? - zapytałam łapiąc oddech. - Proszę, nie chcę po raz kolejny cierpieć więc po prostu zostaw mnie.
W ciemności nie mogłam dostrzec wyrazu jego twarzy, jednak poczułam na ustach oddech, przez który przeszedł mnie dreszcz.
- To już się zaczęło - oznajmił. - Zaraza, która pochłonęła więcej osób, niż jakakolwiek choroba. Ludzie cierpieli przez nią, cierpią i będą cierpieć, nas też to nie ominie, a ja wiem, że nie mogę cię od tego ochronić, bo sam się w niej zatraciłem. Pamiętasz? Już raz próbowaliśmy, wiesz, że to już nie przejdzie.
Przerażało mnie to w jaki sposób o tym mówił, jego słowa były starannie dobrane, tak jakby powtarzał to setki razy. Kiedy zaczął się domyślać, a może od początku wiedział, że to wszystko się tak potoczy? Wszyscy już wiedzą, oprócz mnie. Nie chciałam dopuścić do siebie tego, przez cały czas ignorowałam to uczucie, nie zauważałam tych wszystkich rzeczy. Byłam ślepa i głupia, bo nie widziałam, zamknęłam się na to. I teraz nie wiem, czy to wszystko ma sens, bo stoję w środku, a świat wiruje wokół. On miał rację, teraz jest już za późno. Do moich oczu napłynęły łzy, chciałam zaleźć się w innym miejscu, o innej porze i innym czasie. Z daleka od tego wszystkiego, co mnie otaczało, chciałam zatkać uszy, by zagłuszyć myśli, które zalewały mnie z każdej strony. Wciąż pamiętam jego dotyk, zapach, uśmiech i dołeczki w policzkach. Obrazy z przeszłości mieszały mi się z tymi obecnymi. W którymś momencie się zagubiłam i do tej pory nie umiem odnaleźć siebie.
- Czy, czy ty właśnie wyznałeś mi miłość?
- Rozumiem, że źli chłopcy nie boją się uszkodzeń głowy - mruknęłam. Uśmiechnął się kpiąco.
- Dłużej się nie dało? - zapytał, ignorując moją uwagę.
- Swoim esemesem wyciągnąłeś mnie z łóżka - oznajmiłam odkładając nakrycie głowy. Przyglądał mi się chwilę w ciszy, przez co czułam się lekko skrępowana.
- Wystarczyło jedno słowo i moglibyśmy inaczej spędzić czas - powiedział nawilżając dolną wargę.
Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, a tamten tylko wzruszył ramionami. O dziwo jego komentarze coraz mniej mnie irytowały. Położyłam rękę na jego klatce piersiowej, spojrzał na mnie zaciekawiony.
- W sumie to nie jest aż takie zły pomysł - Jego mina była bezcenna, wybuchnęłam śmiechem odsuwając się od niego. Był całkowicie zaskoczony i zmieszany, nie mogłam wytrzymać. Przez cały czas bacznie mnie obserwował, otarłam łzy.
Nagle złapał mnie za nadgarstek, pociągnął w swoją stronę i złączył nasze usta, jego były szorstkie i smakowały tytoniem. Całował świetnie, tak jakby każdy pocałunek miał być tym ostatnim, było w nim zawarte wszystko, czego nie mogliśmy sobie powiedzieć. Zacisnął palce na moich żebrach, a ja dotknęłam jego włosów, które były tak miękkie i przyjemne, że zatopiłam w nich całe dłonie. Nie przeszkadzało mi, gdy zaczął wodzić rękami po moim ciele. Chłopak wciąż nadawał tępa, wszystko było szybie i niezdarne, nic nie przypominało końcowych scen z Disneya. Gdy zamknęłam oczy zobaczyłam te wszystkie inne dziewczyny, takie same jak ja, każda z nas w nim utonęła. Zapomniałam o tym tak, szybko, jak pomyślałam, gdy dotknęłam plecami czegoś zimnego. Oderwałam się od niego zaskoczona, po chwili zorientowałam się że, leżeliśmy na trawniku sąsiada. Zaskoczona zamrugałam kilkakrotnie, nie mam pojęcia, kiedy się tutaj znalazłam.
- Niall wiesz, że gdy to się zacznie nie będzie odwrotu? - zapytałam łapiąc oddech. - Proszę, nie chcę po raz kolejny cierpieć więc po prostu zostaw mnie.
W ciemności nie mogłam dostrzec wyrazu jego twarzy, jednak poczułam na ustach oddech, przez który przeszedł mnie dreszcz.
- To już się zaczęło - oznajmił. - Zaraza, która pochłonęła więcej osób, niż jakakolwiek choroba. Ludzie cierpieli przez nią, cierpią i będą cierpieć, nas też to nie ominie, a ja wiem, że nie mogę cię od tego ochronić, bo sam się w niej zatraciłem. Pamiętasz? Już raz próbowaliśmy, wiesz, że to już nie przejdzie.
Przerażało mnie to w jaki sposób o tym mówił, jego słowa były starannie dobrane, tak jakby powtarzał to setki razy. Kiedy zaczął się domyślać, a może od początku wiedział, że to wszystko się tak potoczy? Wszyscy już wiedzą, oprócz mnie. Nie chciałam dopuścić do siebie tego, przez cały czas ignorowałam to uczucie, nie zauważałam tych wszystkich rzeczy. Byłam ślepa i głupia, bo nie widziałam, zamknęłam się na to. I teraz nie wiem, czy to wszystko ma sens, bo stoję w środku, a świat wiruje wokół. On miał rację, teraz jest już za późno. Do moich oczu napłynęły łzy, chciałam zaleźć się w innym miejscu, o innej porze i innym czasie. Z daleka od tego wszystkiego, co mnie otaczało, chciałam zatkać uszy, by zagłuszyć myśli, które zalewały mnie z każdej strony. Wciąż pamiętam jego dotyk, zapach, uśmiech i dołeczki w policzkach. Obrazy z przeszłości mieszały mi się z tymi obecnymi. W którymś momencie się zagubiłam i do tej pory nie umiem odnaleźć siebie.
- Czy, czy ty właśnie wyznałeś mi miłość?
***
Otworzyłam oczy, gdy usłyszałam grzmot. Spojrzałam w stronę okna, na dworze szalała burza, niebo co chwilę przeszywały błyskawice. W pokoju było całkowicie ciemno, przez co wydawało się, że pomieszczenie jest większe niż zazwyczaj. Przykryłam się pościelą pod sam nos i zaczęłam śledzić gałęzie drzew wirujące na wietrze. Niall pomógł mi wstać i bez słowa poszliśmy do domu, nie zwracając na niego uwagi poszłam do sypialni, ściągnęłam ubrania i weszłam do łóżka. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam wciągu kilku minut, mimo tego wiedziałam, że chłopak położył się obok mnie. Chciałam, żeby był ze mną, pragnęłam czuć jego oddech i zapach na poduszce. Owinęłam się kołdrą i ruszyłam w stronę łazienki, aby wziąć prysznic. Nie trwał on długo, zaledwie parę minut i wróciłam do sypialni. Na jednym z krzeseł wisiała koszulka blondyna, założenie jej wydawało mi się tak banalne, jednak nie mogłam się powstrzymać i wsunęłam ją przez głowę. Krople wody z moich włosów kapały na podłogę, nie przejmując się tym zbytnio wytarłam je nogą. Zeszłam powoli po schodach, bojąc się, że przez ciemność źle postawię w stopę. Salon był całkowicie pusty, przez pogodę w domu było niewyobrażalnie duszno. Zajrzałam do kuchni, mimowolnie uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam Nialla pochylonego nad jakąś książką. Obok niego paliło się kilka świec, dzięki którym mógł czytać, zmarszczyłam brwi, zastanawiając się nad jego lekturą. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, dochodziła czwarta, nie byłam pewna dlaczego jeszcze tu jest, powinien już dawno zniknąć.
- Zaznaczyłem swoje ulubione fragmenty - odezwał się niespodziewanie. - Mam nadzieje, ze nie masz nic przeciwko.
Nie odpowiadając usiadłam na przeciwko niego. Nie chciałam wspominać o tym, co wydarzyło się kilka godzin temu. Mogłabym w ogóle nic nie mówić, jednak to tylko pogorszyło by sprawę, bo później jest trudno powiedzieć cokolwiek.
- Nigdy nie przeczytałam jej do końca - oznajmiłam po dłużej chwili. Chyba wyczuł, niechęć w moim głosie, skinął tylko głową.
- Wiesz, że często uśmiechasz się przez sen? - zapytał spoglądając na moje usta. Wyobraziłam sobie Horana leżącego obok, który nieustannie wpatruje się we mnie. Ciekawa jestem co jeszcze zauważył. - Aż chce się sprawdzić o czym śnisz.
Spuściłam głowę zawstydzona, słowa chłopaka często wprowadzały mnie w zakłopotanie, ale uwielbiam z nim rozmawiać i mogę to robić godzinami. Nieoczekiwanie wyciągnął rękę w moją stronę, niepewnie chwyciłam ją.
- Uwierz mi, że to co teraz powiem będzie całkowicie prawdziwe i na Boga proszę nie przerywaj mi, bo nie wiem, czy będę w stanie kiedykolwiek to powtórzyć - zaczął cicho. - Jestem świadomy tego, że możesz się mnie bać i mi mi ufać, przez to co zrobiłem, sam siebie nienawidzę za to wszystko i ciężko jest mi o tym mówić, ale chcę być z tobą całkowicie szczery. Wtedy na plaży, spadłaś na mnie, jak z grom z jasnego nieba. Czułem się jakbym znalazł coś czego długo szukałem, mimo tego, że widziałem cie po raz pierwszy, to myślałem, że znamy się od lat. Stałaś się takim jasnym światełkiem w ciemnym tunelu. Myślałem o tobie cały dzień, to co poczułem było nowe, nieznane. Jednocześnie chciałem poznać cie bliżej i nigdy więcej nie spotkać. Za każdym razem, gdy widziałem twoje oczy, miałem wrażenie ze powinienem cie nienawidzić, że to było właściwe. Im bardziej cię poznawałem, tym coraz gorzej się czułem, byłem rozdarty pomiędzy dwoma, całkowicie innymi uczuciami. W tej samej chwili miałem ochotę cię pocałować i uderzyć. Z czasem negatywne emocje ustąpiły i została tylko miłość. Nie mogę przewidzieć, co będzie kiedyś; za miesiąc, rok, ale wiem, że teraz chcę zrobić wszytko, żeby cię chronić i mieć cię przy sobie.
Kiedy podniósł głowę, ścisnęło mi się serce, po jego policzkach spływały łzy. Nie puszczając jego dłoni podeszłam do niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Nawet się nie zorientowałam, gdy ja również zaczęłam płakać. To co powiedział, było najwspanialszą rzeczą, jaką kiedykolwiek usłyszałam. Usadził mnie na swoich kolanach i zaczął gładzić moje włosy. Nie jestem pewna czy kocham Nialla i będę wstanie kiedykolwiek to zrobić, ale nie chcę go zostawiać. Nie teraz.
- Zaznaczyłem swoje ulubione fragmenty - odezwał się niespodziewanie. - Mam nadzieje, ze nie masz nic przeciwko.
Nie odpowiadając usiadłam na przeciwko niego. Nie chciałam wspominać o tym, co wydarzyło się kilka godzin temu. Mogłabym w ogóle nic nie mówić, jednak to tylko pogorszyło by sprawę, bo później jest trudno powiedzieć cokolwiek.
- Nigdy nie przeczytałam jej do końca - oznajmiłam po dłużej chwili. Chyba wyczuł, niechęć w moim głosie, skinął tylko głową.
- Wiesz, że często uśmiechasz się przez sen? - zapytał spoglądając na moje usta. Wyobraziłam sobie Horana leżącego obok, który nieustannie wpatruje się we mnie. Ciekawa jestem co jeszcze zauważył. - Aż chce się sprawdzić o czym śnisz.
Spuściłam głowę zawstydzona, słowa chłopaka często wprowadzały mnie w zakłopotanie, ale uwielbiam z nim rozmawiać i mogę to robić godzinami. Nieoczekiwanie wyciągnął rękę w moją stronę, niepewnie chwyciłam ją.
- Uwierz mi, że to co teraz powiem będzie całkowicie prawdziwe i na Boga proszę nie przerywaj mi, bo nie wiem, czy będę w stanie kiedykolwiek to powtórzyć - zaczął cicho. - Jestem świadomy tego, że możesz się mnie bać i mi mi ufać, przez to co zrobiłem, sam siebie nienawidzę za to wszystko i ciężko jest mi o tym mówić, ale chcę być z tobą całkowicie szczery. Wtedy na plaży, spadłaś na mnie, jak z grom z jasnego nieba. Czułem się jakbym znalazł coś czego długo szukałem, mimo tego, że widziałem cie po raz pierwszy, to myślałem, że znamy się od lat. Stałaś się takim jasnym światełkiem w ciemnym tunelu. Myślałem o tobie cały dzień, to co poczułem było nowe, nieznane. Jednocześnie chciałem poznać cie bliżej i nigdy więcej nie spotkać. Za każdym razem, gdy widziałem twoje oczy, miałem wrażenie ze powinienem cie nienawidzić, że to było właściwe. Im bardziej cię poznawałem, tym coraz gorzej się czułem, byłem rozdarty pomiędzy dwoma, całkowicie innymi uczuciami. W tej samej chwili miałem ochotę cię pocałować i uderzyć. Z czasem negatywne emocje ustąpiły i została tylko miłość. Nie mogę przewidzieć, co będzie kiedyś; za miesiąc, rok, ale wiem, że teraz chcę zrobić wszytko, żeby cię chronić i mieć cię przy sobie.
Kiedy podniósł głowę, ścisnęło mi się serce, po jego policzkach spływały łzy. Nie puszczając jego dłoni podeszłam do niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Nawet się nie zorientowałam, gdy ja również zaczęłam płakać. To co powiedział, było najwspanialszą rzeczą, jaką kiedykolwiek usłyszałam. Usadził mnie na swoich kolanach i zaczął gładzić moje włosy. Nie jestem pewna czy kocham Nialla i będę wstanie kiedykolwiek to zrobić, ale nie chcę go zostawiać. Nie teraz.
Niall
W swoim życiu, z różnych powodów, nie przespałem mnóstwo nocy. Najbardziej lubiłem te z dala od domu, na imprezach. Nie pamiętam z tych godzin zbyt wiele, jedynie to, że świetnie się bawiłem. Nie ważne czy był to Londyn, Dublin, Nowy Jork czy teraz Tybee, wszystko było takie same. Takie życie mi odpowiadało, do czasu. Później zawsze coś zmieniałem, ale i tak kończyło się tak samo. Nie jestem w stanie przewidzieć czy tym razem będzie tak samo. Chcę chronić Charlotte przed wszelkim złem, jakie oferuje ten świat, a nie umiem jej uchronić przed samym sobą. Spojrzałem na nią, dziewczyna spała obok zwinięta w kłębek, odgarnąłem włosy z jej twarzy, na jej policzkach wciąż było widać ślady łez. Oddychała miarowo, ale wyglądała na niespokojną. Nigdy nie byłem z nikim tak szczery, jak dzisiaj z nią. Powinienem być teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, jednak boję się, że to nie potrwa długo. Coś mi podpowiada, że powinienem zniknąć, jak zwykle uciec. Słońce już dawno wzeszło i rozproszyło mrok. Mogła dochodzić siódma, co najwyżej ósma. Niechętnie wstałem i ruszyłem do łazienki. Opłukałem kilkakrotnie twarz zimną wodą, i oparłem się o umywalkę, nie mam pojęcia, gdzie mógłbym pójść, ciągle wydaje mi się, że tutaj jest moje miejsce. Tutaj w małym miasteczku w Georgii, przy niej. Niespodziewanie rozległ się dzwonek mojego telefon, wróciłem do pokoju i zszedłem na dół, aby odebrać, gdy zerknąłem na wyświetlacz, okazało się, że był to Lou.
- Za pół godziny u Liama - oznajmił od razu. - Chodzi o Zayna.
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, już się rozłączył. Zmarszczyłem brwi zaskoczony, nie mam pojęcia o co może chodzić. Co prawda chłopak ostatnio dziwnie się zachowywał, ale sądząc po głosie Tomlinsona, było to coś poważnego. Nie tracąc czasu na rozmyślanie, chwyciłem swoją kurtkę i wyszedłem.
Po kilku minutach wszedłem do swojego pokoju. chwyciłem pierwsze lepsze ubrania z szafy i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic, założyłem jeansy, kurtkę, białą koszulkę i ulubione buty. Wszystko robiłem szybko, żeby jak najszybciej znaleźć się w klubie i dowiedzieć się o co chodzi. Przed wyjściem zajrzałem jeszcze do pokoju Malika. Dookoła były porozrzucane ubrania, puste opakowania po jedzeniu, butelki piwa. Zmarszczyłem, gdy zobaczyłem jakąś kopertę leżącą na łóżku. Po krótkim namyśle sięgnąłem po nią i otworzyłem. W środku znajdowały się dwa bilety na samolot do Los Angeles, dokumenty i kilkaset dolarów. Co on kombinuje? Schowałem wszystko z powrotem i zbiegłem na dół.
O tej porze parking klubu był praktycznie pusty, gdzieniegdzie stały samochody, które z pewnością należały do personelu. W sumie to miejsce było atrakcyjne jedynie, gdy zajdzie słońce, teraz nie ma w nim nic specjalnego. Kopnąłem puszkę leżącą na ziemi i wsadziłem ręce do kieszeni. Szczerze mówiąc w ogóle mnie nie obchodzi co jest z Zaynem, to co robi, to wyłącznie jego sprawa. Gdyby potrzebował pomocy, dawno by o nią poprosił.
Jak zawsze siedzieli w siłowni, przyszedłem jako ostatni. Przywitałem się krótko i usiadłem obok Louisa. Wszyscy mieli jakieś dziwne miny, nikt nic nie mówił, wnioskując po nastroju jaki panował, sprawa była poważna.
- Co jest, kurwa? - zapytałem, poirytowany tą ciszą. - Nie przyszedłem tutaj żeby siedzieć, mam lepsze rzeczy do roboty.
- Takie jak pieprzenie panny Fawn? - rzucił Styles z drugiego końca pokoju.
- Między innymi - mruknąłem. - A co u Price?
Już miał coś powiedzieć, ale Liam mu przerwał.
- Dobra już skończcie - warknął wstając. - Ostatnio przyłapałem go jak, grzebał w moich papierach. Kiedy spytałem go czego szuka, odburknął coś i poszedł. W ogóle coraz żadnej tutaj przychodzi, a jak się już pojawi unika wszystkich jak ognia.
- Ze mną też ostatnio nie gada - oznajmił Tomlinson widocznie niezadowolony z takiego obrotu sprawy. Każdy z nas w jakiś sposób martwił się o niego, zawsze starał się zachowywać dystans wokół siebie, ale teraz całkowicie się zmienił.
- Znalazłem w jego pokoju kasę, bilety do Los Angeles i dokumenty - Momentalnie spojrzeli się na mnie zaciekawieni. - Nie jestem głupi, też zauważyłem, że jest coś z nim nie tak. Snuje się z truty po chacie i nie kontaktuje.
- Dręczy go ta sytuacja z tym jego zasranym kuzynkiem. Spróbuje z nim pogadać, ale nie wiem czy to coś da - zdeklarował się Lou.
- Harry zakręcisz się około ich klubu - zaproponował Liam. - Ja poszukam Revolture, bo coś czuję, że ona ma coś z tym wspólnego.
- W takim razie, ja znowu rozejrzę się w jego pokoju. Zobaczymy jakie tajemnice skrywa Zayn Malik.
- Za pół godziny u Liama - oznajmił od razu. - Chodzi o Zayna.
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, już się rozłączył. Zmarszczyłem brwi zaskoczony, nie mam pojęcia o co może chodzić. Co prawda chłopak ostatnio dziwnie się zachowywał, ale sądząc po głosie Tomlinsona, było to coś poważnego. Nie tracąc czasu na rozmyślanie, chwyciłem swoją kurtkę i wyszedłem.
Po kilku minutach wszedłem do swojego pokoju. chwyciłem pierwsze lepsze ubrania z szafy i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic, założyłem jeansy, kurtkę, białą koszulkę i ulubione buty. Wszystko robiłem szybko, żeby jak najszybciej znaleźć się w klubie i dowiedzieć się o co chodzi. Przed wyjściem zajrzałem jeszcze do pokoju Malika. Dookoła były porozrzucane ubrania, puste opakowania po jedzeniu, butelki piwa. Zmarszczyłem, gdy zobaczyłem jakąś kopertę leżącą na łóżku. Po krótkim namyśle sięgnąłem po nią i otworzyłem. W środku znajdowały się dwa bilety na samolot do Los Angeles, dokumenty i kilkaset dolarów. Co on kombinuje? Schowałem wszystko z powrotem i zbiegłem na dół.
O tej porze parking klubu był praktycznie pusty, gdzieniegdzie stały samochody, które z pewnością należały do personelu. W sumie to miejsce było atrakcyjne jedynie, gdy zajdzie słońce, teraz nie ma w nim nic specjalnego. Kopnąłem puszkę leżącą na ziemi i wsadziłem ręce do kieszeni. Szczerze mówiąc w ogóle mnie nie obchodzi co jest z Zaynem, to co robi, to wyłącznie jego sprawa. Gdyby potrzebował pomocy, dawno by o nią poprosił.
Jak zawsze siedzieli w siłowni, przyszedłem jako ostatni. Przywitałem się krótko i usiadłem obok Louisa. Wszyscy mieli jakieś dziwne miny, nikt nic nie mówił, wnioskując po nastroju jaki panował, sprawa była poważna.
- Co jest, kurwa? - zapytałem, poirytowany tą ciszą. - Nie przyszedłem tutaj żeby siedzieć, mam lepsze rzeczy do roboty.
- Takie jak pieprzenie panny Fawn? - rzucił Styles z drugiego końca pokoju.
- Między innymi - mruknąłem. - A co u Price?
Już miał coś powiedzieć, ale Liam mu przerwał.
- Dobra już skończcie - warknął wstając. - Ostatnio przyłapałem go jak, grzebał w moich papierach. Kiedy spytałem go czego szuka, odburknął coś i poszedł. W ogóle coraz żadnej tutaj przychodzi, a jak się już pojawi unika wszystkich jak ognia.
- Ze mną też ostatnio nie gada - oznajmił Tomlinson widocznie niezadowolony z takiego obrotu sprawy. Każdy z nas w jakiś sposób martwił się o niego, zawsze starał się zachowywać dystans wokół siebie, ale teraz całkowicie się zmienił.
- Znalazłem w jego pokoju kasę, bilety do Los Angeles i dokumenty - Momentalnie spojrzeli się na mnie zaciekawieni. - Nie jestem głupi, też zauważyłem, że jest coś z nim nie tak. Snuje się z truty po chacie i nie kontaktuje.
- Dręczy go ta sytuacja z tym jego zasranym kuzynkiem. Spróbuje z nim pogadać, ale nie wiem czy to coś da - zdeklarował się Lou.
- Harry zakręcisz się około ich klubu - zaproponował Liam. - Ja poszukam Revolture, bo coś czuję, że ona ma coś z tym wspólnego.
- W takim razie, ja znowu rozejrzę się w jego pokoju. Zobaczymy jakie tajemnice skrywa Zayn Malik.
***
Chciałem cały dzisiejszy dzień spędzić z Charlotte, dlatego od razu, gdy wyszedłem z klubu, pojechałem do niej. Po nocnej ulewie nie było już ani śladu, słońce ogrzewało świat, a chmury leniwie płynęły po niebie. Dzień był leniwy i wprowadzał w senny nastrój. Kiedy podjechałem pod jej dom była w ogródku i leżała na hamaku. Obok był rozłożony koc, a na nim owoce w koszyku, stos gazet i bezprzewodowe radio z którego leciała cicho muzyka. Miała na sobie krótki golf bez rękawów w czarno-białe paski, czarne ogrodniczki i białe trampki. Na jej brzuchu leżała książka Charlesa Bukowskiego. Uśmiechnęła się, gdy mnie zobaczyła.
- Gdzie zniknąłeś? - Wzruszyłem ramionami i pokazałem, jej ręką, żeby się przesunęła. Westchnęła i zrobiła to o co poprosiłem. Zdjąłem kurtkę i położyłem się obok, przez co zaczęliśmy się kołysać.
- Byłem w klubie - powiedziałem. - I przypadkiem usłyszałem, że ktoś ma dzisiaj wolne.
- Payne zadzwonił jakieś pół godziny temu - oznajmiła bawiąc się płatkiem ucha. - Rozumiem, że nie znacie pojęcia sen. Nawet o trzeciej w nocy byś się tam pojawił, co?
Zaśmiałem się cicho i objąłem ją ramieniem.
- Może kiedyś, ale teraz się trochę zmieniło - mruknąłem. - Więc mówisz, że mamy cały dzień, hm?
- Nie do końca, umówiłam się z Ells, ale mamy jeszcze czas.
Położyła głowę na mojej klatce piersiowej i spojrzała na mnie. Uśmiechnąłem się, poczochrałem ją po włosach i pocałowałem ją w głowę.
- Co to było? - zapytała siadając.
- Nic takiego - pociągnąłem ją za rękę przez co znów leżała obok. - Zayn ostatnio strasznie dziwnie się zachowuje, zawsze był tajemniczy, ale teraz jest gorzej. Czuję się głupio, bo chłopacy robią wszystko, żeby mu pomóc, a mnie to jakoś nie obchodzi. Moim zdaniem powinien robić to co chce. Niby jest moim kumplem, ale strasznie mnie wkurwia.
- Przyjaciele są po to, aby nas ratować, gdy upadamy - odezwała się po krótkim namyśle. - Mimo tego, pewnie nie chcesz, żeby popełnił jakiś błąd, prawda? Teraz jesteś na niego zły, ale to przeminie. Zrób tyle, ile będziesz w stanie, wtedy z czystym sumieniem będziesz mógł powiedzieć, że próbowałeś. Jest was czterech, jestem pewna, że coś wymyślicie.
Dziewczyna miała całkowitą rację, ale nie umiałem jakoś tego przełknąć, ale czasami trzeba schować dumę do kieszeni.
Byliśmy w ogórku jeszcze długo, jak zwykle rozmawialiśmy o wszystkim po trochu, ale sporo czasu spędziliśmy po prostu leżąc w ciszy. Mógłbym tak spędzać każdy dzień, aż do końca życia. Charlie jest najlepszym dobrem, jakie mogło mnie spotkać, ale nie jestem pewny czy ja jestem odpowiedni dla niej.
Około czternastej zebraliśmy się i odwiozłem ją do Lange. Przez całą drogę mocno mnie ściskała mimo tego, że nie jechałem szybko. Gdy dotarliśmy na miejsce zapytałem ją o to, jednak mruknęła tylko, że nie lubi jeździć motorami. Na pożegnanie tylko cmoknęła mnie w usta i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć zniknęła za drzwiami. Stałem tam przez chwilę i odjechałem, miałem bowiem jeszcze kilka spraw do załatwienia.
~
Przepraszam za każdy błąd ortograficzny, interpunkcyjny, logiczny, czasowy czy składniowy (jakikolwiek), bo pewnie znajdziecie ich masę (jak zwykle). Wiem, że jakość mojej części nie jest najlepsza, ale jakoś nie mam ochoty pisać, mam pomysły, ale ze spisaniem ich jest trochę gorzej. Rozdział jest nudny i w ogóle mi się nie podoba, straszne bzdury. Nie przekazałam Wam do końca tego co chciałam. Następny będzie lepszy, bo trochę będzie się działo u Nialla i Charlie.
HEJ! Możecie nas znaleźć na wattpadzie!
http://www.wattpad.com/story/41468439
xoxo
- Byłem w klubie - powiedziałem. - I przypadkiem usłyszałem, że ktoś ma dzisiaj wolne.
- Payne zadzwonił jakieś pół godziny temu - oznajmiła bawiąc się płatkiem ucha. - Rozumiem, że nie znacie pojęcia sen. Nawet o trzeciej w nocy byś się tam pojawił, co?
Zaśmiałem się cicho i objąłem ją ramieniem.
- Może kiedyś, ale teraz się trochę zmieniło - mruknąłem. - Więc mówisz, że mamy cały dzień, hm?
- Nie do końca, umówiłam się z Ells, ale mamy jeszcze czas.
Położyła głowę na mojej klatce piersiowej i spojrzała na mnie. Uśmiechnąłem się, poczochrałem ją po włosach i pocałowałem ją w głowę.
- Co to było? - zapytała siadając.
- Nic takiego - pociągnąłem ją za rękę przez co znów leżała obok. - Zayn ostatnio strasznie dziwnie się zachowuje, zawsze był tajemniczy, ale teraz jest gorzej. Czuję się głupio, bo chłopacy robią wszystko, żeby mu pomóc, a mnie to jakoś nie obchodzi. Moim zdaniem powinien robić to co chce. Niby jest moim kumplem, ale strasznie mnie wkurwia.
- Przyjaciele są po to, aby nas ratować, gdy upadamy - odezwała się po krótkim namyśle. - Mimo tego, pewnie nie chcesz, żeby popełnił jakiś błąd, prawda? Teraz jesteś na niego zły, ale to przeminie. Zrób tyle, ile będziesz w stanie, wtedy z czystym sumieniem będziesz mógł powiedzieć, że próbowałeś. Jest was czterech, jestem pewna, że coś wymyślicie.
Dziewczyna miała całkowitą rację, ale nie umiałem jakoś tego przełknąć, ale czasami trzeba schować dumę do kieszeni.
Byliśmy w ogórku jeszcze długo, jak zwykle rozmawialiśmy o wszystkim po trochu, ale sporo czasu spędziliśmy po prostu leżąc w ciszy. Mógłbym tak spędzać każdy dzień, aż do końca życia. Charlie jest najlepszym dobrem, jakie mogło mnie spotkać, ale nie jestem pewny czy ja jestem odpowiedni dla niej.
Około czternastej zebraliśmy się i odwiozłem ją do Lange. Przez całą drogę mocno mnie ściskała mimo tego, że nie jechałem szybko. Gdy dotarliśmy na miejsce zapytałem ją o to, jednak mruknęła tylko, że nie lubi jeździć motorami. Na pożegnanie tylko cmoknęła mnie w usta i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć zniknęła za drzwiami. Stałem tam przez chwilę i odjechałem, miałem bowiem jeszcze kilka spraw do załatwienia.
~
Przepraszam za każdy błąd ortograficzny, interpunkcyjny, logiczny, czasowy czy składniowy (jakikolwiek), bo pewnie znajdziecie ich masę (jak zwykle). Wiem, że jakość mojej części nie jest najlepsza, ale jakoś nie mam ochoty pisać, mam pomysły, ale ze spisaniem ich jest trochę gorzej. Rozdział jest nudny i w ogóle mi się nie podoba, straszne bzdury. Nie przekazałam Wam do końca tego co chciałam. Następny będzie lepszy, bo trochę będzie się działo u Nialla i Charlie.
HEJ! Możecie nas znaleźć na wattpadzie!
http://www.wattpad.com/story/41468439
xoxo
Jedyne co mi sie nie podoba to Twoja notka na końcu :) Rozdział jest świetny, zrobiłaś nam małą przerwę od nieprzyjemności i tutaj mamy dużo uczuć i pozytywnych emocji :) Kocham to ff niezmiennie od momentu kiedy je znalazłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! xx
@Little_Sinner13
Rozdział jest super :D Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, pokazałaś trochę więcej uczuć Horana, co bardzo mi się podoba. Mam jedno zasadnicze pytanie:
OdpowiedzUsuńCzy będą jakieś wspomnienia, wątki z Lukiem? Bo w sumie zainteresowało mnie to, a jest tutaj tego bardzo mało.
Całusy
Mimo tego, że minęło trochę czasu od jego śmierci, będzie on odrywał dużą rolę w przyszłości. A sam fakt, że był obecny w życiu obojga sporo namiesza.
UsuńWięcej nie zdradzę. xo
Niall zdradzi Charlotte? Np. z Hannh?
Usuńbędzie coś jeszcze z nią?
Zbyt banalne, nie sądzisz?
UsuńJejciu to zdecydowanie mój ulubiony rozdział. Niall zdobył tutaj nie tylko serce Chralie, ale i moje. To co powiedział do niej na początku wywołało u mnie dziwna redakcję, wręcz przeraziło mnie to w jaki sposób na wyrażał. Na końcu jednak szeroko się uśmiechnęłam, bo praktycznie wyznał jej miłość, ale bardziej w ten skomplikowany sposób. Hej! Mogę śmiało powiedzieć, że cieszę się, że to wszystko wypłynęło z jego ust. Na reszcie nie muszę wyzywać na Horana.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co knuje Zayn, bo w prawdziwym życiu przesadza.., ale to pomińmy. :)
Dzisiaj krótko, ale rozdział jest genialny naprawdę.
Pozdrawiam Daria x