wtorek, 23 września 2014

Rozdział 7 | Charlotte, Niall |




Charlotte

Odłożyłam miotłę na bok i westchnęłam. Od tej pory nigdy nie będę okładać sprzątania na później. Jest niedziela, dzień w którzy przeważnie się odpoczywa, a ja muszę robić porządki. Zaprosiłam Ellie na noc, dosyć dawno wspólnie nie nocowałyśmy. Mam zamiar spędzić z nią calutki dzień. Dziewczyna powinna się tutaj pojawić za jakąś godzinę - jeszcze zdążę zrobić zakupy u Marlene. Chwyciłam swój portfel, założyłam katanę i byłam gotowa. Mam zamiar kupić pełno jedzenia; żelki, ciastka, cukierki i wiele, wiele więcej. Zamknęłam furtkę i ruszyłam w stronę sklepu. Jak zwykle pogoda dopisywała, zaczęłam nucić piosenkę pod nosem. Od piątku nie widziałam tego idioty, co mnie bardzo cieszy. Na razie już wystarczająco zatruł mi życie. Szczerze mówiąc to ciągle nie mogę uwierzyć, że Ellie go uderzyła. Jestem ciekawa czy codziennie obrywa od dwóch dziewczyn. Cieszę się że dostał po mordzie, ale to nie zmienia faktu, że przyjaciółka zachowała się strasznie lekkomyślnie. To wszystko mogło mieć katastrofalne skutki, gdyby coś jej się stało nigdy nie wybaczyłabym sobie tego. To po części byłaby moja wina. Po kilku minutach byłam już na miejscu, popchnęłam ciężkie drzwi i znalazłam się w środku. Momentalnie zacisnęłam wargi, gdy dostrzegłam przyjaciela blondyna, tego Malika. Chłopak stał przy ladzie i czekał aż sklepikarka poda mu jego zakupy. Mulat posłał mi jeden ze swoich uśmiechów, myśląc pewnie że zaraz padnę mu u stóp. Założę się, że jest taki sam jak Horan.
- Co u ciebie, mała? - zapytał opierając się o ścianę. - Znowu potrzebujesz pomocy?
- Obejdzie się bez twojej pomocy - mruknęłam, rozglądając się dookoła kompletując wzrokiem listę swoich zakupów. - Swoją drogą to dość, dziwne że nie oczekujesz zapłaty za podwiezienie. Uważam, że to bardzo w twoim stylu.
Zaśmiał się po czym nachylił się lekko w moją stronę, instynktownie się cofnęłam. Poczułam mocny zapach jego perfum oraz mięty. Dostrzegłam na jego szyi złoty łańcuszek.
- A skąd wiesz, że tego nie chcę? - zapytał przekrzywiając głowę. - Nie znasz, mnie Lottie...
- Dwadzieścia dolarów - przerwała mu ostrym tonem kobieta, za co byłam jej strasznie wdzięczna - Płacisz kartą czy gotówką?
- Gotówką - oświadczył sięgając do tylnej kieszeni. W tym czasie zrobiłam kilka kroków w tył, żeby zmniejszyć pomiędzy nami dystans.  Wytarłam ręce o spodenki zdenerwowana.
- Co dla ciebie, kochana? - Posłała mi miły uśmiech, wyminęłam Zayna, który trzymał już w rękach swoje siatki i stanęłam przed ladą. - Nigdy nie wiadomo co się po nich spodziewać. - Pokiwałam głową zgadzając się, odwróciłam się, aby upewnić się, że brązowooki już zniknął. - Podobno pobili chłopaka, do nieprzytomności. Gdyby ktoś ich nie zauważył pewnie zakatowali by go na śmierć. - Przerażona przyłożyłam rękę do ust. Kto mógł zrobić coś tak okropnego? - Założę się, że tamten miał coś z tym wspólnego. Czasem strach wychodzić wieczorem z domu. Lepiej uważajcie na siebie z Eleną.
- Dziękuje za troskę - podziękowałam uśmiechając się delikatnie. - Będziemy na siebie uważać, przepraszam, ale się śpieszę.

***

Rozłożyłam koc na piasku i obie usiadły na nim. Słońce przyjemnie grzało nas w plecy. Dzieci biegały po plaży krzycząc i śmiejąc się jednocześnie. Ludzie spacerowali brzegiem morza rozmawiając. Mewy sunęły po niebie i siadały na skałach. Uśmiechnęłam się na ten widok. Takie dni właśnie lubię, kiedy nikt się nigdzie nie śpieszy, a świat dziwnie zwalnia. Wyprostowałam nogi o odchyliłam głowę lekko do tyłu. Poprawiłam okulary przeciwsłoneczne na nosie.
- Chodźmy dzisiaj do klubu Payne'a - powiedziałam nie odrywając wzroku od chmur. Poczułam na sobie   zaskoczony wzrok przyjaciółki.
- Co? - zapytała. - Po co mamy tam iść?
- Jak to po co? - mruknęłam patrząc na nią. - No zabawić się! Nie wiem, Ellie nigdy jeszcze tam nie byłam na dłużej niż pół godziny.
- W sumie możemy iść - powiedziała przewracając się na brzuch. - To o której?
- Myślę, że o dziewiątej będzie ok. - Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zadowolona odgarnęłam włosy z czoła. Blondynka wybuchnęła śmiechem, a ja od razu zaraz po niej. - Mam tylko nadzieję, że ICH nie spotkamy.
- Choćby nawet byliby tam, to i tak nie pozwolimy znów zepsuć nam zabawy - oznajmiła, pokiwałam głową zgadzając się z nią. Przybiłyśmy sobie piątkę. Przytuliłam ją i zaczęłyśmy wpatrywać się we wodę. Bez Nialla moje życie znów wraca do normy. Sięgnęłam po butelkę z wodą i upiłam kilka łyków. Mimo tego, że znam go strasznie krótko wydaje mi się, że był przyczyną wszystkich moich problemów. Zaczęłam bawić się piaskiem, przesypując go z jednej ręki do drugiej. Naprawdę cieszę się, że poznałam Ellie. Jest jedyną osobą która doskonale mnie rozumienie. Traktuję ją jak siostrę, gdyby nie ona Tybee nie byłoby takie same.
- Hej, mam pomysł! Ścigamy się do tamtych skał! - zawołałam. Wstałam i zaczęłam biec co sił przed siebie.
- To nie fair! - usłyszałam za sobą roześmiany głos dziewczyny.
Po chwili pojawiła się obok mnie, posłała mi chytry uśmiech i przyśpieszyła. Nie chcąc przegrać również zaczęłam biec szybciej. Kiedy byłam już tylko kawałek za nią, wskoczyłam jej na plecy. Zachwiałyśmy się  i upadłyśmy na ziemię, kawałek od naszego celu. Chuchnęłam w kosmyk włosów, który spadł mina twarz. Zaśmiałyśmy się z nas samych.
- Nie umiesz przegrywać, Charlotte - mruknęła wstając i otrzepując się.
- To nie prawda! - krzyknęłam kładąc się na plecach. - No dalej, połóż się obok mnie. Widzisz tamtą chmurę? Wygląda jak ryba!
Przez całą godzinę leżałyśmy stykając się głowami i wpatrując się w niebo, co chwilę znajdując inne kształty. Bo właśnie takie małe, proste rzeczy, jak czas spędzany z przyjaciółką nadają koloru naszemu życiu. To one sprawiają, że człowiek ma ochotę wstać rano i pójść spać wieczorem. Właśnie przez te "małe rzeczy" mam ochotę krzyczeć że szczęścia, śmiać się najgłośniej jak potrafię i uśmiechać się do utraty tchu. Zamknęłam oczy i po raz kolejny dzisiaj uśmiechnęłam się i podziękowałam Bogu za nowe życie, które niedawno dostałam.

***

Zakręciłam się wokół własnej osi, przez co dół sukienki zawirował. Dokładnie przyjrzałam się sobie w lustrze. Na imprezę postanowiłam założyć czerwoną sukienkę w czarną kratkę, czarne trampki i skórzaną kurtkę. Na głowę wcisnęłam standardowo ciemną beanie. Przejechałam usta błyszczykiem, a rzęsy pomalowałam tuszem. Włożyłam kosmetyki do kosmetyczki i rzuciłam ją na łóżko. Na nogi wsunęłam buty i byłam gotowa. Ellie wyszła z łazienki, miała na sobie białą luźną podkoszulkę, czarne także luźne spodnie. Na głowie miała odwróconą czapkę z daszkiem, a na stopach vansy. Stanęła obok mnie.
- Muszę przyznać, ze jesteśmy za ładne - powiedziałam uśmiechając się, do naszego odbicia. - Stanowczo za ładne. - Spojrzałam na zegarek, powoli dochodziła dziewiąta. - Czas się zbierać.
Wyszłyśmy z domu i skierowałyśmy się w stronę klubu. Czułam dziwne podekscytowanie i strach. Właściwie to nie wiem czego się bałam. Może tego, że spotkam tam JEGO i jak zwykle wszytko mi zniszczy? Nie, przestań Charlotte, nie możesz nawet tak myśleć. Spędzisz świetnie czas ze swoją przyjaciółką i nikt ci nie zepsuje tego wieczoru. Po tym jak wróciłyśmy z plaży, zjadłyśmy obiad i obejrzałyśmy jakiś film. Resztę dnia spędziłyśmy siedząc w ogródku. Ellie pomagała mi w ogrodzie; skosiłyśmy trawę, wypieliłyśmy chwasty i pozrywałyśmy dojrzałe owoce z drzew. Bawiłyśmy się przy tym naprawdę świetnie. 
Po kilku minutach stałyśmy już pod budynkiem, skąd dochodziła muzyka. Dookoła nas było pełno ludzi. Z daleka dostrzegłam motor Nialla, czyli jednak dzisiaj jest tutaj. Zacisnęłam pięści. Dasz radę, Charlie.
- To co wchodzimy? - zapytała blondynka nie odrywając wzroku od drzwi. 
- Oczywiście, nie ma czego się bać - powiedziałam, ale mimo tego nie ruszyłam się na krok.
Niespodziewanie poczułam na plecach, troszeczkę powyżej pupy czyjąś rękę, Ellie najwidoczniej także miała na sobie czyjeś łapsko, ponieważ w tym samym czasie błyskawicznie obróciłyśmy się do tyłu. Momentalnie otworzyłam oczy, kiedy zobaczyłam Liama Payne'a we własnej osobie. Dzisiaj miał na sobie białą podkoszulkę oraz rozpiętą, czerwoną koszulę w kartkę z krótkim rękawem. Nogi opinały mu czarne spodnie a na nogach miał założone sneakersy. Jak zwykle wyglądał bosko.
- Zapraszam do środka - powiedział uśmiechając się. - Tam jest lepsza impreza, niż na parkingu. Chodźcie załatwię wam jakiś stolik.
Niepewnie ruszyłyśmy za nim, spojrzałam na przyjaciółkę, a tamta tylko wzruszyła ramionami. Na sali panował niesamowity gwar, dookoła unosił się nieprzyjemny zapach; mieszanka potu, dymu papierosowego i alkoholu. Głośna muzyka dudniła mi w uszach, a ludzie obijali się o mnie. Skrzywiłam się, gdy dostałam od kogoś w żebro. O, dziwo Liama nikt nie dotknął ani razu. Kim on do cholery jest? Dlaczego mnie i Ellie traktują jak jakieś śmieci, a jego jak króla? Swoją drogą, jak on w ogóle mógł mnie dotknąć, bez pozwolenia. Bycie właścicielem upoważnia go do robienie tego co chce? Najwyraźniej tak. Nagle przystanął, obie stanęłyśmy jak wryte, o mały włos nie wpadłam na jakiegoś chłopaka. 
- Wasz stolik - powiedział uśmiechając się cwaniacko. - Jesteście moimi gośćmi, gdyby coś się działo wołajcie obsługę, powołajcie się na mnie. A teraz co chcecie do picia?
- Obojętnie - oznajmiłyśmy równo, przez co wybuchnął śmiechem i odszedł.
Usiadłyśmy na skórzanej sofie, sięgnęłam po małą plakietkę, która stała na stoliku. Dużymi napisami było napisane "Rezerwacja; Ellie Lange i Charlie Fawn". 
- Skąd wiedział, że przyjdziemy?! - zawołałam, próbując przekrzyczeć muzykę. 
- Ze spotkania, na spotkanie coraz bardziej mnie przeraża - jęknęła Ells. 
Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy, niestety nie udało mi się, ciała dosłownie się zlewały. Rozsiadłam się wygodniej i wtedy ich dostrzegłam. Siedzieli kilka stolików dalej, cała piątka. Zagryzłam wargę. Kelner przyniósł dwa drinki, zgarnęłam jednego i upiłam troszeczkę. Zapowiada się ciekawa noc. Uśmiechnęłam się do Eleny i wzniosłyśmy toast za nas. 

Niall



Poklepałem Louisa po plecach wybuchając śmiechem. Jak zwykle świetnie się bawiłem w gronie przyjaciół. Kolejny wieczór z rzędu spędzam tutaj w tym klubie. Czy lubię takie życie? Jasne! Przeczesałem włosy i  chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę baru. Usiadłem na jednym z obrotowych stołków. Zamówiłem drinka i rozejrzałem się dookoła. Większość ludzi było już nieźle wystawionych, w końcu powoli dochodziła jedenasta. Wypiłem trunek za jednym zamachem. Zacząłem stukać palcami w blat, przyglądając się każdej osobie. Czasem nachodzą mnie myśli "co by było gdyby?". Często zastanawia mnie co by się stało gdyby Luke nie zginął. Czy nadal przyjaźnilibyśmy się? Może poznałbym jego dziewczynę, o której mi wypominał? W tej chwili siedzielibyśmy na balkonie dopalając ostatniego papierosa? Radio grałoby cicho, a nocna kawa stygła na stole? Przestań Niall, do cholery. Głupie gadanie nie cofnie czasu.
Z rozmyśleń wyrwał mnie widok znajomej sylwetki. Zamrugałem kilkakrotnie. To na bank ona, na dodatek z jakimś facetem. Pokręciłem głową i poszedłem w ich stronę. Charlotte stała do mnie tyłem, kiedy byłem już dostatecznie blisko odepchnąłem ją kawałek i przywaliłem chłopakowi w szczękę. Tamten upadł kilka metrów dalej z jego nosa zaczęła skapywać krew. Kopnąłem go kilka razy w brzuch, z jego ust co chwilę wydobywały się jęki. Czułem jak dziewczyna ciągnie mnie za ramię, ale nie przejmowałem się tym.
- Jeszcze raz ją dotkniesz to cię zabije! - zawołałem spluwając na niego. 
- Niall! Niall! - wołała dziewczyna. - Zostaw go! 
 Odwróciłem się w jej stronę i posłałem jej wściekłe spojrzenie. Dostrzegłem Louisa oraz jej przyjaciółkę, stali kawałek od siebie. Blondyna miała rękę przytkniętą do ust, a oczy przerażone. Szatyn uśmiechał się szeroko i kiwał głową. Był widocznie zadowolony. Znów przerzuciłem wzrok na dziewczynę.
- Zachowujesz się jak kurwa - mruknąłem łapiąc ją za rękę i pociągnąłem ją za sobą.
Usłyszałem krzyki sprzeciwu Lange, ale gdy się obróciłem Lou już ją trzymał, tak aby nie mogła mu się wyrwać. Zaciągnąłem Fawn w stronę łazienki. Kiedy byliśmy na miejscu puściłem ją. Runęła na kafelki. Z trudem podniosła się i stanęła, musiała się przytrzymać umywalki. 
- Za-raz za-dzwonię nna polic-je - wyjęczała ocierając łzy z policzków. 
Zmarszczyłem brwi, chwyciłem ją za włosy i przycisnąłem jej głowę do blatu. Krzyknęła przerażona pochyliłem się, aby widziała moje oczy.
- Powtórz. To. Jeszcze. Raz - wycedziłem przez zaciśnięte zęby. - No dalej, kurwa! Jesteś skończoną idiotką. Charlotte. Osobiście przysięgam, że teraz twoje najgorsze sny staną się realiom. Gratuluję, właśnie dostałaś własnego, osobistego potwora.
- Jesteś nikim, Niall i skończysz na dnie - Jej usta wykrzywiły się w grymasie bólu. - Sprawiedliwość istnieje i prędzej czy później dostaniesz to na co zasłużyłeś.
Puściłem ją i cofnąłem się kawałek. Zsunęła się, oparła się o ścianę, znów do niej podszedłem i ukucnąłem. Chwyciłem jej podbródek i przez chwilę dokładnie oglądałem jej oczy.
- To działa w obie strony, kochanie. - Puściłem jej  oczko i wyszedłem z pomieszczenia. 
Zacząłem się przeciskać między ludźmi, popychając co chwilę kogoś. W końcu dotarłem do naszego stałego stolika. Louisa gdzieś wywiało, a Harry jak zwykle obrabiał panienki więc zostałem tylko ja, Zayn i Liam.
- Stary przestaniesz demolować mój lokal? - zapytał Payne. 
- Nie prędko - oświadczyłem ciągle się uśmiechając. - Już się boję, kogo zacznie podrywać Styles, kiedy skończą się laski. 
Wybuchnęliśmy razem śmiechem, pokręciłem głową i sięgnąłem po kieliszek. Fawn się należało, wiedziała to doskonale, ale nie chciała się przyznać. Rozsiadłem się wygodniej, czując niesamowite zadowolenie. Po raz kolejny ci się udało, Niall. Jesteś pierdolonym kutasem, ale wciąż ci wychodzi. 

***

Wsiadłem na motor i ruszyłem drogą. Wiatr przyjemnie smagał moje policzki i mierzwił włosy. Znowu czuję się wolny i naprawdę szczęśliwy. Jakbym był jedynym człowiekiem na świecie. Nic nie ma dla mnie znaczenia, do niczego się nie przywiązuję. Dawniej byłem inny, pewnie nawet gardziłbym nowym sobą. Te czasy już nie wrócą, wcale nawet za nimi nie tęsknię. Byłem naiwnym dzieciakiem, który myślał, że może zmienić świat i ludzi. Po czasie moje własne ambicje mnie przerosły, nie mogłem wytrzymać ze samym sobą. Musiałem coś zmienić i mi się udało. Zacząłem przebywać w nieciekawym towarzystwie, porzuciłem marzenia i zostałem bokserem. Liczyła się tylko kolejna wygra walka i impreza po niej. Rzadko można było zobaczyć mnie w domu, czasami czułem się jakbym w ogóle go nie miał. Znajomi zastanawiali się gdzie się podział tamten miły nastolatek, kto zastąpił jego miejsce. Luke jako jedyny mnie rozumiał, wiedział co czuję. Chyba jako jedyny na całym świecie. Jasne, uwielbiam moich nowych kumpli, ale to nie to samo. Z blondynem łączyła mnie jakaś wyjątkowa więź, której nawet nie umiem opisać. To trzeba poczuć. Po jego śmierci, nie rozmawiałem już z nikim, tak jak z nim. Stałem się jeszcze gorszą wersją, samego siebie. Stworzyłem potwora, który siedzi w głowie od początku. Czeka tylko na właściwy moment, aż wyjść z najciemniejszego zakątka myśli. Wyczekuje swojego momentu. Tego, który powoli nadchodzi.

4 komentarze:

  1. Serio? Znowu muszę powyzywać na Horana? Och, dzieje się i to bardzo, szczerze? nigdy nie spodziewałabym się, że Niall może być takim sukinsynem kurwa mać :)))) Spodziewałam się po nim wszystkiego, ale tego? Uch.. opanujmy się. Payne zaczyna mnie coraz bardziej przerażać, ale podoba mi się!
    Cóż.. Ells i Charlie powinny dać ostrą nauczkę Tomlinsonowi i Horanowi :>
    Ps. Niall to zazdrośnik? xd
    Miłego wieczoru dziewczyny,
    przyznam się do czegoś...
    podoba mi się bardziej SM od FW ale tak ociupineczkę
    Ściskam Dars, x

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo jacie.. Chyba podoba mi się ta wersja Horana. :D
    A co do bloga ... to jest niesamowity! Czytałam waszego wcześniejszego i popłakałam się na sam koniec. ;'(
    Świetnie piszecie! :))
    pozdrawiam :** /Mii

    OdpowiedzUsuń
  3. Soo.. lepiej nie będę już wyzywać na Horana, bo pewnie macie już dość, ale nie mogę się powstrzymać; dupek ugh. Tak bardzo uwielbiam przyjaźń Charlie i Ellie dhjfewfg, szkoda, że Niall popsuł im wieczór zresztą to już nie pierwszy raz :))) Liam jest taki groźny i w ogóle; nie umiem się przyzwyczaić i skąd on do cholery wiedział, że dziewczyny przyjdą do klubu? wtf
    Ściskam Was mocno i życzę weny!
    Tak bardzo kocham wasz pisarski duet! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. uuu nie wiem co powiedzieć to jest takie cudne !

    OdpowiedzUsuń