wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 11 | Charlotte, Niall |



Charlotte


Przetarłam oczy i przewróciłam się na drugą stronę. Nie miałam w ogóle ochoty wstawać, mogłabym spać w nieskończoność i jeszcze dłużej. Czuję się okropnie. Naciągnęłam pościel na twarz. Znając życie Alex jeszcze smacznie śpi, nigdy nie był rannym ptaszkiem. Po tym jak zostawiłam Nialla koło basenu już go nie widziałam, z czego bardzo się cieszę. Wczoraj większość dnia spędziliśmy na plaży. Bawiłam się świetnie, z resztą jak zawsze. Kiedy Marlene powiedziała, że ma być otwarte całą dobę strasznie się zdenerwowałam, że przyjaciółka będzie musiała harować dwa razy więcej. Na szczęście kobieta zatrudniła tą dziewczynę, hm, Ivy? Właśnie skoro mowa o pracy to będę musiała jakiej poszukać. Mam nadzieję że nie zostanę zbyt długo na bezrobociu, mam jakieś oszczędności ale i tak muszę czegoś poszukać. Nie wiem co chcę robić, właściwie jest mi to całkowicie obojętne. Byleby tylko nie siedzieć na miejscu i kompletnie nic nie robić. Niespodziewanie rozległo się pukanie i po chwili drzwi się otwarły. Doskonale wiedziałam że to mój brat, Ellie pewnie jest już w sklepie.
- Al, nie mam ochoty na rozmowy - jęknęłam zawijając się w kłębek pod pościelą.
Nic nie odpowiedział tylko usiadł na materacu, zaczął stukać palcami o moją stopę. Przesunęłam się bliżej krawędzi i odwróciłam się do niego tyłem, aby przestał. Wypuścił powietrze poirytowany i po chwili leżał już obok mnie. Odsunęłam się jeszcze kawałek żeby przestać czuć jego oddech na karku.
- Alex naprawdę nie mam zamiaru z tobą gadać. Daj mi pół godziny, później możemy gdzieś iść, ale daj mi się...
- Charlotte - mruknął. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że ten głos na pewno nie należy do mojego brata. Momentalnie zesztywniałam po czym wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Odgarnęłam włosy z twarzy i spojrzałam na Nialla, który jak gdyby nigdy nic leżał sobie z założonymi rękami za głową oczywiście w pełni zadowolony z siebie. Skrzyżowałam ramiona i spojrzałam na niego wściekła.
- Co ty tu robisz?! - zawołałam. - W ogóle kto cię wpuścił?! Czego chcesz?
Uśmiechnął się i wyciągnął nogi do do przodu. Właśnie miałam ochotę zrzucić go ze schodów, tylko jego mi tu brakowało. Ten to sobie umie wybrać moment.
- Spokojnie księżniczko, przyszedłem pogadać - oznajmił. - Mam dla ciebie propozycję, bez wątpienia nie do odrzucenia.
Nawilżył dolną wargę, niemal czułam jak rozbiera mnie wzrokiem. Przewróciłam oczami, podeszłam do szafy i zaczęłam wyciągać ubrania. Bez słowa ruszyłam w stronę łazienki, wzięłam chyba najszybszy prysznic w życiu. Założyłam czerwona spódniczkę w kratkę, do środka wcisnęłam białą bluzkę, ulubioną jeansową kurtkę i trampki. Poprawiłam włosy i wróciłam do pokoju. Blondyn zniknął. Zmarszczyłam brwi i zeszłam na dół. Okazało się że siedział w kuchni i zajadał się moim śniadaniem... Sięgnęłam po jakąś zgniecioną karteczkę leżącą na podłodze "Poszedłem pobiegać, zrobiłem Ci śniadanie. Smacznego, Charlie". Zgniotłam papierek i wyrzuciłam go do kosza. Oparłam się o blat kuchenny i przez chwilę przyglądałam się Horanowi jak zajada się tostami. Um, czy on zrobił sobie tutaj jakąś stołówkę?
- Smacznego - powiedziałam sztucznie się uśmiechając. Skinął głową, niezwracająca na mnie większej uwagi. - Dobrze, możesz mi w końcu powiedzieć jaki jest powód twojej wizyty?
 - Przecież już mówiłem - mam sprawę. - Upił kilka łyków kawy z mojego ulubionego kubka. - Dobra, znalazłem ci pracę. - Otworzyłam oczy zaskoczona jego słowami. - Jasne, nie musisz dziękować.
Przestąpiłam z nogi na nogę i po raz kolejny spojrzałam na chłopaka. Nieustannie ciągnął się za mną zapach jego perfum. Przymrużyłam oczy, musi być jakiś haczyk.
- No słucham. - Zerknął na mnie pytająco. - Nie rozumiem cię, Niall. W jednej chwili wydaje mi się, że masz ochotę mnie zabić, a teraz szukasz mi pracy. Nie wiem czy mam cię lubić, czy nienawidzić. To chore. Zaczynam się powoli gubić.
- Charlotte - powiedział wstając, stanął naprzeciw mnie. - Jest ok. Po prostu przyjdź dzisiaj do klubu. W porządku, Lottie.
Odszedł zostawiając mnie całkowicie oszołomioną jego słowami. Opadłam na krzesło i zaczęłam bawić się telefonem. Co chwilę zsuwałam palec z zielonej słuchawki. Powinnam do niej zadzwonić, chociaż ten jeden, jedyny raz. Dać jakiś znak życia, czy coś w tym rodzaju. W końcu przycisnęłam aparat do ucha. Niestety, odezwała się sekretarka.
- Cześć mamo, tu Charlotte, dzwonię żeby... Chcę się tylko przywitać, więc cześć.
Odłożyłam przedmiot jak najdalej ode siebie i jednym ruchem ręki otarłam łzę spływającą po moim policzku. Podniosłam głowę i popatrzałam na sufit. Głupio zrobiłam, nie powinnam. Pod wpływem chwili chwyciłam torbę i wyszłam z domu. Strasznie musiałam z kimś teraz porozmawiać, mam nadzieję że Ellie nie będzie zbytnio zajęta. Przez całą drogę dokładnie obserwowałam swoje stopy. Przez głowę przelatywały mi rozmaite myśli, które znikały tak szybko jak się pojawiały. Odwróciłam się do tyłu, miałam wrażenie że ktoś za mną idzie. Zmarszczyłam czoło, ulica jest pusta. Boże, przecież to idiotyczne. Niall nie jest psycholem. Chyba. Chociaż, wciąż zastanawia mnie to jak wszedł dzisiaj do mojego domu. Możliwe że wpuścił go Alex. Oczy zaczęły mnie piec niemiłosiernie. Cholera, wszystko dookoła się pieprzy. Chce mi się płakać, chociaż nie mam konkretnego powodu. Cholera. Mam ochotę krzyczeć na całe gardło. Ze szczęścia czy żalu? Oparłam się o czerwony mur sklepu wędkarskiego. Zrobiłam kilka oczyszczających wdechów i wydechów. Co się ze mną dzieje ostatnio? Wow, chyba zaczynam wariować. Kopnęłam puszkę po piwie leżącą kawałek dalej. Niespodziewanie poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię, Podskoczyłam zaskoczona. Popatrzałam na mężczyznę stojącego obok i po chwili rozpoznałam w nim Zayna. Wyglądał dzisiaj jakoś dziwnie inaczej, hm, jakby radośniej? Miał na sobie żółtą koszulkę z emotikonami, ciemne spodnie, szarą beanie i czarne air maxy. Nieustanie się uśmiechał, a jego oczy aż śniły.
- Nie sądziłem, ze cię tutaj spotkam o tej porze - powiedział opierając się obok mnie. Rozejrzałam się dookoła i dopiero po chwili zorientowałam się, że właśnie stoję pod klubem Payne'a. Ale jakim cudem?
- Właściwie to znalazłam się tutaj całkiem przypadkiem - zaczynam się tłumaczyć.
Mimo tego, że nie powiedziałam nic śmiesznego wybuchł głośnym śmiechem, który nieudolnie- starał się stłumić. Przewróciłam oczami, czując że tracę tutaj tylko czas. Powinnam być teraz w sklepie, z Ellie. Jednak jest coś co nie pozwalało mi nigdzie iść. Zacisnęłam ręce w pięści. Po prostu powinnam go zapytać czego chce. Niestety chłopak mnie wyprzedził.
- Słuchaj, mam ci kilka słów do powiedzenia - oznajmił, jego ton głosu spoważniał, a jego twarz przybrała kamienny wyraz. - Radzę ci i twojej przyjaciółce uważać. Tybee nie jest bezpieczne po zmroku. Więc nie pakujcie nosa tam gdzie nie trzeba.
Po tym odszedł jak gdyby nigdy nic. Otworzyłam usta i zaczęłam śledzić oddalającą się sylwetkę Mulata. Odchodząc zaczął coś gwizdać pod nosem. W tej chwili nie wiedziałam czy mam to traktować serio czy jako żart.

***

Usiadłam na ławce i odchyliłam głowę do tyłu. Zaczęłam wpatrywać się w mewy krążące po niebie. W powietrzu unosił się zapach smażonych hot-dogów. Na molo jest pełno budek z jedzeniem oraz piciem. Pogoda jest naprawdę idealna. Założyłam okulary przeciw słoneczne na nos i odrzuciłam włosy do tyłu. Za niecałą godzinę powinnam iść do klubu. Szczerze mówiąc ogarnia mnie lęk na myśl o tym, że muszę iść tam sama. Chciałam żeby Ellie poszła ze mną, ale okazało się że musi zostać trochę dłużej w pracy, a Alex nadal nie dał znaku życia. Zacisnęłam usta we wąską linkę. Gdzie on się podziewa? Przecież dopiero tutaj przyjechał, to niemożliwe żeby tak szybko kogoś poznał. No oczywiście nie licząc naszej wesołej gromadki. Upiłam łyka kawy z papierowego kubka. Niespodziewanie ławka zaskrzypiała. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na miejsce obok. Okazało się, że był to Niall. Miał na sobie czarne obcisłe spodnie z dziurami na kolanach, białą koszulkę, jeansową kamizelkę i vansy. Oczywiście nie obyło się też jego bez ciemnych okularów. W ręce trzymał butelkę piwa.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - zapytałam próbując uchwycić jego wzrok. Zaśmiał się cicho i zerknął przelotnie na mnie. - No co?
- Nie pochlebiaj sobie, Fawn - mruknął podnosząc butelkę do ust. - Zawsze siedzę na tej ławce, można nawet powiedzieć że jest moja. W sumie nie masz zezwolenia aby na niej siedzieć. Więc zjedź lepiej.
- Żartujesz sobie! - zawołałam. - Ona nie jest podpisana! Jesteś strasznie dziecinny.
Patrzał na mnie przez dłuższą chwilę po czym nachylił się  w moją stronę. 
- I kto mi to mówi? - zakpił. Nagle położył swoją dłoń na mojej. Przeszedł przeze mnie zimny dreszcz. Zacisnął palce na mojej ręce i pociągnął ją pod ławkę. Znajdował się tam idealnie wyrzeźbiony napis "Niall Horan". Odłożył ją na moje kolano, jednak jej nie puścił. Otworzyłam lekko usta żeby coś powiedzieć, aczkolwiek nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Niall patrzał na mnie przez chwilę po czym odwrócił wzrok. Zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową.
- Powinnaś zejść - powiedział biorąc dużego łyka z butelki.
Westchnęłam i wstałam zabierając swoje rzeczy. Zrobiłam kilka kroków kiedy nieoczekiwanie chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął mnie w swoją stronę. W rezultacie wylądowałam na jego kolanach, a torebka wylądowała na ziemi. 
- Nie tak szybko kochanie - mruknął mi wprost do ucha. - Masz zakaz siedzenia na ławce, ale za to moje kolana będą dożywotnie dla ciebie wolne. 
Pachniał mieszanką alkoholu, dymu papierowego i oczywiście perfumami, których używał zawsze. Przekrzywił głowę, uśmiechnął się lekko i założył moje włosy za ucho. Patrząc na niego, poczułam w brzuchu dziwne ciepło. Niespodziewanie chłopak nachylił się, łącząc nasze usta. Zaskoczona zastygłam w bezruchu. Blondyn objął mnie w pasie zmniejszając między nami dystans. Objęłam go za szyję. Rozchyliłam lekko usta tym samym dając mu dostęp. Na koniec chłopak pociągnął moją wargę zębami. Był to szybki pocałunek, ale wydawało mi się jakby trwał wieczność. Odsunęłam się od niego, myślałam, że moje serce zaraz wybuchnie. Spuściłam głowę i uśmiechnęłam się lekko. Czułam się bardzo dobrze. 
- To nic - powiedziałam zsuwając się z jego kolan. Podniosłam torbę i ruszyłam szybkim rokiem przesz most. Mimowolnie dotknęłam warg, czułam smak piwa. 
- Charlotte! Zaczekaj! - usłyszałam krzyk Nialla. Odwróciłam się, gdy chłopak był kilka metrów za mną. - Przecież mieliśmy jechać do Payne'a.
- No tak - przytaknęłam. - Przepraszam, zapomniałam. Jasne, możemy iść.
- Kto powiedział, że pójdziemy? - zapytał potrząsając kluczykami przy okazji uśmiechając się cwaniacko. Szliśmy w milczeniu. Zacisnęłam ręce, gdy Nialler po raz kolejny "przypadkowo" otarł się o moje ramie. Miałam całkowity mętlik w głowie. Żałowałam, że nie odepchnęłam go przy pierwszej lepszej okazji, ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało. Popatrzałam na Nialla pali papierosa w zamyśleniu. Wyglądał na niesamowicie zadowolonego. Hm, z resztą jak zawsze.  
Zatrzymaliśmy przed jego motorem, wsiadł na niego i spojrzał na mnie wyczekująco. Milczałam przez dłuższą chwilę. Skoncentrowałam wzrok na jego niebieskich, czystych brudnych oczach. Zrobiłam mały krok do tyłu. Zignorowałam jego rękę, którą wyciągnął żeby mi pomóc. Zagryzłam policzki od środka.
- Dlaczego to zrobiłeś? - Słowa same wydostały się z moich ust. - Po co? 
Wzruszył ramionami i stanął obok mnie. Horan przewyższał mnie o około dziesięć centymetrów. Właśnie w tej chwili czułam się mała jak mrówka, wydawało mi się, że mógł mnie w każdej chwili zgnieść bez mniejszego wysiłku. Nerwowo odgarnęłam włosy z twarzy. Miałam głupie przeczucie, że zaraz mnie uderzy.
- Sama powiedziałaś, że to nic - oznajmił ściskając moje ramię. Niespodziewanie rozległ się dźwięk mojego telefonu. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam szukać w torebce komórki. Spojrzałam na wyświetlacz, Aleksander. - Nie odbieraj.
- Muszę, to Alex. Nie odzywał się do mnie przez cały dzień - jęknęłam wciskając zieloną słuchawkę. - Halo?
- Charlotte - wybełkotał. - Możesz po mnie przyjechać? Kurwa.
- Alex! Alex! Gdzie ty jesteś?!
Nieoczekiwanie Niall wyrwał mi aparat i sam zaczął rozmawiać z moim bratem. Co chwilę z jego ust wydobywała się wiązanka przekleństw. Usiadłam na krawężniku i schowałam twarz w dłoniach. Co się z nim dzieje do cholery? Gdzie on się podziewa? Mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało. Momentalnie przypomniały mi się słowa Zayna. Może ktoś go pobił i gdzieś wywiózł? Przełknęłam ślinę. Mam nadzieję, że to nie jest to o czym myślę. Nie darowałabym sobie gdyby coś mu się stało. Mogłam już dawno do niego zadzwonić.
- Charlotte - powiedział siadając obok mnie. - W porządku on tylko przesadził z alkoholem. Wiem gdzie jest, nic mu nie jest. Spokojnie. Odwiozę cię do domu i pojadę po niego. Słyszysz?
- Chcę jechać z tobą.

Niall


Spojrzałem na Charlotte, która wpatrywała się we widok za oknem. Po tym jak zakończyłem rozmowę z Alexem pojechaliśmy do mojego domu. Zgarnąłem swój samochód i obecnie jesteśmy w drodze do sąsiedniego miasteczka. Można powiedzieć, że jej brata poniósł melanż. Na miejsce powinniśmy dotrzeć za niecałą godzinę. Zacząłem stukać palcem w kierownicę. Dzisiejszy dzień spędziłem naprawdę miło. Oczywiście wliczając w to także pocałunek z dziewczyną. Włączyłem radio, aby trochę rozładować atmosferę. Położyłem rękę na jej kolanie. Przez odbicie w szybie widziałem jak lekko się uśmiecha, jednak po chwili znów przybrała poważną minę. Odwróciła się w moją stronę i zaczęła dokładnie śledzić mój każdy ruch. Muszę przyznać, że wyglądała jak pięciolatka zmęczona długą podróżą. Miałem już coś powiedzieć, ale mnie wyprzedziła.
- Spotkałam dzisiaj Zayna - oznajmiła, bawiąc się paskiem swojej torby. - Zachowywał się strasznie dziwnie. Mówił też różne rzeczy...
- Aha, na przykład co? - zapytałem unosząc jedną brew do góry.
- Mówił, że mam nie pakować nosa w nie swoje sprawy i jeszcze coś o niebezpieczeństwie. No wiesz, że Tybee nie jest bezpieczne po zmroku i takie tam.
- Ludzie na haju zazwyczaj gadają głupoty - mruknąłem. - Nie przejmuj się nim.
Dziewczyna już nie odpowiedziała. Między nami nastała cisza, którą przerywał jedynie spiker radiowy. Poirytowany wyłączyłem je. Otworzyłem okno czując niesamowitą duchotę. Westchnąłem.
- Niall? - odezwała się nie pewnie, rzuciłem jej szybkie spojrzenie informując ją żeby kontynuowała. - Czy ty też bierzesz narkotyki?
- Jeżeli koniecznie musisz wiedzieć, to tak - mruknąłem obojętnie.
- To głupie - oznajmiła. - Uzależnisz się
- Ty jesteś głupia - warknąłem w odpowiedzi. - W ogóle co cię to obchodzi? Jesteś beznadziejnie poprana. Kurwa.
Zacisnąłem ręce na kierownicy i przyspieszyłem. Nie mam zamiaru jechać cały wieczór, chciałem jeszcze spotkać się z chłopakami. Możliwe też że skusiłbym się na na jakąś działkę. Popatrzałem na zegarek, okazało się że dochodzi dwudziesta. Czas leci zdecydowanie zbyt szybko. Niespodziewanie w radiu rozległa się doskonale znana mi piosenka. Zacząłem ją nucić pod nosem.
- Dzięki, że to dla mnie robisz - odezwała się nagle Charlotte. - No wiesz, że jedziesz ze mną po Alexa.
Zaśmiałem się pod nosem skręcając w lewo przy okazji jeszcze bardziej przyśpieszając. Jechaliśmy teraz szosom.
- Nie robię tego dla ciebie. - Pokręciłem głową. - Niczego nie ma za darmo, Alex będzie mi winny przysługę. Nie wiem jeszcze czy będzie musiał mi obciągnąć czy pomóc zakopać zwłoki dilera. Ale może się spodziewać, ze będę oczekiwał jakieś zapłaty w najbliższym czasie lub trochę później.
- Och, wow. Uroczo - Poprawiła się na siedzeniu. - Dlaczego załatwiłeś mi pracę? Co chcesz w zamian?  Mam nadzieję, że nie oczekujesz tego samego co od Alexa.
Zaśmiałem się na jej słowa i przeczesałem ręką włosy.
- Skoro chcesz. - Wzruszyłem ramionami ciągle się uśmiechając. - W sumie myślałem o czymś innym, ale skoro masz ochotę na mojego kutasa.
- Niall... - jęknęła, a na jej twarzy pojawiły się słodkie rumieńce. - Pytam poważnie. Nie chcę obudzić się w nocy, kiedy ty się będziesz próbował mnie zgwałcić, twierdząc że oddaję ci przysługę.
- Nie zgwałciłbym cię.
- Dlaczego nie?
- Ponieważ gwałt to jest zmuszanie do seksu, a w naszym przypadku to nie wypali, bo ty mnie pragniesz a ja też nie am nic przeciwko.
Rzuciła mi wściekłe spojrzenie, jednak jakoś specjalnie się nim nie przeraziłem. Zaczęła bębnić palcami w szybę. Było widać, że intensywnie się nad czymś zastanawia. Czyżby właśnie rozważała moją propozycję? Przejechałem językiem po wardze. I zatrzymałem samochód. Dziewczyna wymieniła ze mną spojrzenie. Bez słowa wysiadłem trzaskając z całej siły drzwiami. Kątem oka widziałem jak blondynka się wzdryga. Usiadłem na poboczu, wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapaliłem jednego. Zacząłem się bawić zapalniczką. Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Wyciągnąłem telefon poirytowany. Okazało się, że dzwoniła moja mama. Bez namysłu odrzuciłem połączenie, nie mam zamiaru rozmawiać z nią teraz ani nigdy. Założę się, że Riley dała jej mój numer. Uh, po co ja w ogóle do niej zadzwoniłem? Aha, zapomniałem byłem nachlany w trzy dupy. Zdecydowanie gdy idę do Payne'a nie powinienem zabierać ze sobą komórki. Zazwyczaj mam przez nią same problemy. Mimo tego, że się nie odwróciłem wiedziałem że Charlie mi się przygląda. Zaciągnąłem się dymem i poklepałem miejsce obok siebie. Po chwili siedziała już obok mnie. Podniosłem głowę do góry, powoli zaczynało się ściemniać. Momentalnie przypomniałem sobie co mówiła mi Fawn. Zayn nie powinien jej gadać takich bzdur. Jemu chyba za bardzo się nudzi.
- Podoba mi się diastema - powiedziałem wpatrując się w falujące lekko zboże. - Przez nią jesteś jeszcze słodsza.
- Tak? Dzięki, mm, to miłe. Nie sądziłam, że możesz być dla kogoś miły. W szczególności dla mnie.
- Dlaczego? - dopytałem. Podając jej papierosa, pokręciła głową odmawiając, odsunęła lekko moją rękę. - Bo jestem skończonym chujem?
- Coś w tym stylu - mruknęła obejmując rękami swoje nogi. W pewnej chwili dostrzegłem, że Lottie trzęsie się z zimna. Przewróciłem oczami, wstałem i ruszyłem w stronę bagażnika. Wygrzebałem z niego swoją skórzaną kurtkę i zarzuciłem jej ją na ramiona.Uśmiechnęła się do mnie w podziękowaniu, gdy wróciłem na swoje poprzednie miejsce.
- Mogę teraz ja poprowadzić? - zapytała zakładając kosmyk włosów za ucho.
- A umiesz prowadzić? - uniosłem brwi do góry.
Pokręciła przecząco głową, bawiąc się źdźbłem trawy.
- Naucz mnie - poprosiła. Na jej twarzy pojawiła się lekki uśmieszek.
- Niech ci będzie, ale będziesz musiała mnie pocałować. - Otworzyła oczy zaskoczona, skrzyżowałem ramiona czekając na jej odpowiedź.
Zanim się zorientowałem przycisnęła usta do moich, bez zastanowienia pogłębiłem pocałunek i przyciągnąłem do siebie zmniejszając między nami dystans. Przerzuciła swoje nogi przez moje i owinęła ręce wokół mojej szyi. Położyłem dłonie na jej plecach. Oderwałem się od niej i nachyliłem się po czym ugryzłem jego płatek. Zapach jej perfum doprowadzał mnie do szału.
- Nie mógłbym się z tobą umówić, ale tego nie zrobię, za to chce cię pieprzyć, choćby teraz. Na masce tego cholernego samochodu. - Uderzyła mnie niezdarnie w ramię, wybuchnąłem śmiechem.
- Czemu nie poszedłbyś ze mną na randkę? Źle całuję?
- Nie księżniczko, całujesz nieziemsko. - Złapałem z nią kontakt wzrokowy. - Ale byłabyś tylko kolejną panną na jedną noc, a ja bardzo - nachyliłem się, żeby pocałować ją w szyję - bardzo nie chcę cię zranić.
Bez słowa wstałem niemal zrzucając ją z siebie. Wsiadłem do samochodu i zapiłem pas czekając na dziewczynę. Na dworze panował już mrok, a jedynym źródłem światła były te w samochodzie. Charlie wsiadła nadąsana do środka.
- Jesteś kłamcą - warknęła strzepując z siebie moją kurtkę. Westchnąłem i znów założyłem ją na nią.
- A ty jesteś upartą kretynką, to moje auto więc ja prowadzę.

***

Bez użycia rąk ściągnąłem buty, zdjąłem spodnie, koszulkę i wyrzuciłem wszystko gdzieś w kąt. Odrzuciłem świeżą, białą pościel i wszedłem do łóżka. Podłożyłem dwie poduszki pod głowę i włączyłem telewizor. Zacząłem szukać jakiegoś ciekawego meczu, w końcu zdecydowałem się rozgrywki rugby.Przez całą drogę powrotną milczeliśmy, ciszę przerywało jedynie mamrotanie Alexa. Do domu wróciłem po północy, pomogłem wejść do domu Alexowi.  Z tego wszystkiego zapomniałem powiedzieć jej o tej propozycji Payne'a. Zacząłem stukać palcami w swój tors. Trudno, jeszcze w tym tygodniu złożę jej jakąś poranną wizytę albo nawet nocą. Miałem dzisiaj wskoczyć do klubu, ale zrezygnowałem, jutro się zabawię. Momentalnie przypomniałem sobie dzisiejsze dwa pocałunki. Przygryzłem wargę i zacząłem w zamyśleniu gładzić swoje włosy. Całkowicie nie umiałem się skoncentrować na programie. Sięgnąłem po papierosy i wyszedłem na balkon. Nieoczekiwanie do głowy wpadł mi pewien pomysł, wróciłem do swojego pokoju i znowu zacząłem się ubierać. Chwyciłem kluczyki i po chwili siedziałem już na motorze. Noc była niesamowicie cicha, tak że było słychać każdy najcichszy szmer. Cały bez dźwięk przerwał motocykl. Po dziesięciu minutach znalazłem się pod domem blondynki. Na górze paliło się światło, aha czyli nie spała.Upewniłem się, że okno jest otwarte i tak jak rano wdrapałem się na drzewo. Po chwili stałem już na środku jej pokoju, w tym samym momencie kiedy dziewczyna miała już się kłaść. Miała na sobie różową piżamę z misiami i niebieskie wełniane skarpetki z misiami, a włosy miała związane w zabawny kucyk. Kąciki moich ust uniosły się do góry. Charlotte spojrzała na mnie zaszokowana.
- Muszę zapamiętać żeby zawsze zamykać okno - sapnęła. - Czego chcesz? O, nie wiedziałam że przyjdziesz w nocy i będziesz chciał mnie wykorzystać oczywiście to tylko rekompensata za twoją przysługę. Na serio, Niall jeżeli mnie dotkniesz zacznę krzyczeć. 
- Nie bądź głupia, Charlie. Przerabialiśmy już kwestie gwałtu - oświadczyłem. - Owszem masz racje przeszyłem po to abyś mi się odwdzięczyła. Chcę się z tobą po prostu położyć, dobra? Obiecuję, że nie będę się do ciebie dobierać.
Przez kilka sekund patrzała na mnie zaskoczona, wzięła głęboki oddech i skinęła głową. Weszła do łóżka, przykryła się i skupiła swój wzrok na mnie. Zacząłem ściągać swoje ubrania, zgasiłem światło i położyłem się obok niej. Nastała miedzy nami niezręczna cisza. Przewróciłem oczami i przyciągnąłem ja do siebie. Kiedy objąłem ją w talii, Charlotte wzdrygnęła się lekko, ale po chwili się rozluźniła. Leżeliśmy tak przez kilkanaście minut, gdy nagle blondynka odwróciła się w moją stronę. Jedynym źródłem światła była maleńka lampka stojąca na szafce nocnej, która dokładnie oświetlała jej twarz. 
- Niall? - zapytała niepewnie.
- Mhm? - mruknąłem patrząc w jej niebieskie najpiękniejsze ładne oczy.
- Cieszę się że przyszedłeś - powiedziała sennym głosem i pocałowała mnie lekko w klatkę piersiową - Dobranoc.
Zamrugałem kilkakrotne, zagasiłem lampkę, uśmiechnąłem się pod nosem i oparłem brodę o jej głowie.
- Śpij dobrze, Fawn.

7 komentarzy:

  1. Jak słodko *-* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo jaaaa najlepsjejszy! ;O /Mii

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde naprawde warto było czekać na ten rozdział aww w końcu jakies zwrotu akcji typu pocałunki! :D Nie mogłam się doczekać. Oni są najlepsi Niall i Charlotte. Aww. Moment z ławką był zabójczy haha, Zayn faktycznie przesadza z tą trawką mam nadzieje, że w rl tak nie jest, bo od nich odejdę haha zartuje jarajacy Zouis musi być seksowny xd
    Dobra, bo zboczyłam na inny tor. Z rozdziału na rozdziały są coraz lepsze. Ubóstwiam was za ten fanfic i wszystkie inne które pisałyście i będziecie pisac :D To fanfiction jest takie idealne.
    Pozdrawiam was serdecznie i życzę wenki moje kochane x
    Daria

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszecie dziewczyny! :D już się nie moge doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że tak dawno nie pisałam, bo miałam straszny zapierdol w szkole i do tego jeszcze kara na internet, mówię wam koszmar totalny ugh
    Ale zdążyłam i to najważniejsze <3
    TEN ROZDZIAŁ JEST GENIALNY EFHAISDHJHD kOCHAM NIALLA I CHARLIE DHJSBJD
    ten rozdział to życie >>>>>
    nie jestem w stanie napisać normalnego komentarza efjhgbedsjh całowali się :D <3
    Kocham Was
    Kinia x

    OdpowiedzUsuń