czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 23 | Charlotte, Niall |



Charlotte

Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Odłożyłam klucze na komodę, ściągnęłam buty i w ciemnościach ruszyłam w stronę łazienki. Od samego rana, aż do teraz siedziałam w pracy, w której było całkowite urwanie głowy, na dodatek Liam postanowił olać klub i wszystko spadło na moją głowę. Jestem wykończona i jedyne o czym marzę to prysznic i wygodne łóżko. Rozebrałam się i nie przejmując się ich późniejszym stanem, rzuciłam je gdzieś w kąt. Odkręciłam wodę i po kilku sekundach lodowaty strumień spływał po moim ciele. Odchyliłam głowę zrelaksowana, w moim przypadku był to najlepszy sposób na odprężenie. Owinęłam się ręcznikiem dopiero, kiedy opuszki moich palców zaczęły się marszczyć. Zanim się położyłam chciałam się jeszcze czegoś napić, więc zeszłam z powrotem na dół. Zaczęłam szukać po omacku włącznika i gdy go znalazłam oświeciłam światło. Momentalnie moje serce zabiło szybciej, kiedy zobaczyłam Nialla opartego o stół. Był ubrany cały na czarno, miał na sobie koszulę, w której rozpiął trzy pierwsze guziki, dopasowane spodnie oraz skórzane, lekko podniszczone buty.
- Potwornie mnie wystraszyłeś - jęknęłam, opierając się o framugę drzwi.  - Jak tu wszedłeś?
Zaśmiał się pod nosem, podszedł do mnie po czym przyciągnął do siebie i pocałował. Oplotłam dłonie wokół jego szyi i bez zastanawiania odwzajemniłam pocałunek. Chłopak zjechał dłońmi z mojej talii na pośladki i ścisnął je lekko przez co oderwałam się od niego. 
- Nawet nie masz pojęcia jaką mam ochotę po szarpnąć za ten ręcznik - oznajmił wodząc wzrokiem po moim ciele. Uderzyłam go w ramie, czując jak moje policzki czerwienieją. - No co? Moja własna dziewczyna nie może mnie pociągać? 
Odsunęłam się i wyciągnęłam z lodówki dwie puszki coli, podałam mu jedną. Mruknął coś pod nosem, że liczył na coś więcej niż napój, zignorowałam jego uwagę i usiadłam na blacie. Cieszyłam się z jego wizyty, ale nie zmieniało to faktu, że padałam na twarz, ziewnęłam i zamrugałam kilkakrotnie. Nie widziałam go przez cały dzień, chciałam spędzić z nim czas, a nie spać.
- Zmęczona? - zapytał, stając pomiędzy moimi nogami. Westchnęłam i skinęłam głową.
Zanim zdążyłam się zorientować podniósł mnie, zawiesiłam ręce na jego szyi i zacisnęłam mocno uda wokół jego talii. Kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju zsunęłam się z niego i otworzyłam szufladę w celu wyciągnięcia bielizny. Spojrzałam na Nialla, który dokładnie mi się przyglądał. 
- Odwróć się - poprosiłam, przewrócił oczami, jednak zrobił to. Założyłam koszulkę od piżamy i byłam gotowa. Blondyn zdążył już w tym czasie zdjąć ubrania i władować się do łóżka. Jedną rękę miał pod głową, a drugą trzymał na brzuchu. Otworzyłam okna i położyłam się obok niego, przerzuciłam nogi przez jego podbrzusze. - Jak spędziłeś dzień?
- Byłem w pracy - powiedział, po krótkiej chwili ciszy.
Przygryzłam wargę, nie do końca mu wierząc, ale nie chciałam mu o to robić mu wyrzutów. Skoro chciał to zatrzymać dla siebie, niech tak będzie. 
- Ile miałeś dziewczyn przede mną? - wypaliłam. Spojrzał na mnie widocznie zaskoczony moim pytaniem. Zmarszczył brwi myśląc nad odpowiedzią. Byłam pewna, że usłyszę jakąś sporą liczbę.
- Na dłużej niż jedną noc żadnej - oznajmił. - A jeżeli chcesz zapytać o to z iloma spałem to nie pamiętam. - Czyli dużo. - A ty? Miałaś jakiś...chłopaków?
Momentalnie zesztywniałym. Tak, bardzo nie chciałam teraz o tym rozmawiać, bo wiedziałam, że drążyłby temat.
- Nie - skłamałam, mając nadzieję, że porzuci ten wątek. 
Byłam na siebie zła, ponieważ to właśnie ja go zaczęłam. Mogłam o tym pomyśleć wcześniej, to normalnie, że jego także to ciekawi. Nienawidzę naginać prawdy, Niall był ze mną szczery w tej sprawie. Niespodziewanie pochylił się nade mną i pocałował. Położył rękę obok mojej głowy, aby móc się ustabilizować. Zaśmiałam się cicho, kiedy ugryzł mnie lekko w ucho i dźgnął w żebro. Opadł na swoją stronę łóżka i przysunęłam się do niego, a on mnie objął ramieniem, położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Dobranoc, Charlie.
- Nie będę spać - mruknęłam wpatrując się w widok za oknem. 
Po kilku minutach zasnęłam wtulona w niego, czując, jak gładzi kciukiem moje udo.


***

Otworzyłam oczy i zamrugałam kilkakrotnie, żeby przyzwyczaić się do ciemności panującej w pokoju. Nialla nie było już obok, zmarszczyłam brwi i sięgnęłam po telefon, aby sprawdzić która godzina. Okazało się, że było piętnaście po trzeciej. Byłam zawiedziona, że wyszedł, myślałam, że zostanie na dłużej, poza tym ciekawiło mnie, co go skłoniło, żeby zniknąć w środku nocy. Skopałam pościel na sam koniec łóżka i wstałam. Z resztkami nadziei spojrzałam w stronę krzesła, na którym jeszcze kilka godzin temu leżały jego ubrania, niestety nie było ich. Zeszłam na dół, położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. W końcu zdecydowałam się na jakiś marny serial, na którym za bardzo się nie skupiałam, po prostu nie chciałam leżeć w ciszy. Nie było opcji, żebym znów zasnęła. Niespodziewanie w mojej głowie pojawiła się dość bolesna myśl. Co jeżeli Niall się mną znudził? W końcu znamy się już jakiś czas. Chcąc zapomnieć o tym wyszłam na zewnątrz. Momentalnie poczułam chłód, mimo to usiadłam na schodach. Owinęłam ręce wokół nóg i przyciągnęłam je bliżej do siebie. Spojrzałam na niebo i zaczęłam przyglądać się ledwie widocznym gwiazdą. Uwielbiam przesiadywać na dworze nocą, wtedy wszystko się wydaje lepsze i ciekawsze.
- Co ty tu robisz? - usłyszałam głos Nialla. Przymrużyłam oczy, aby zobaczyć coś więcej niż jego sylwetkę. Stał kawałek dalej, a między jego palcami zwisał zapalony papieros. - Myślałem, że śpisz.
Wzruszyłam lekko ramionami i zaczęłam bawić się rąbkiem koszulki. Między nami nastała długa, niezbyt komfortowa cisza. Chciałam zapytać go, gdzie był, jednak nie byłam pewna czy chciał o tym mówić. Nie chciałam stawiać go w niewygodnej sytuacji i zmuszać do kolejnego kłamstwa.
- Po co wróciłeś? - powiedziałam cicho.
Pojawił się obok mnie po czym zdjął skórzaną kurtkę, której przedtem na pewno nie miał, i położy ją na moje ramiona. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy poczułam zapach jego perfum oraz dymu tytoniowego, który powoli przestawał mi przeszkadzać. 
- Pójdźmy się przejść - poprosiłam wstając. Popatrzył na mnie zaskoczony.
- Teraz? - zapytał z niedowierzaniem w głosie. 
Skinęłam głową i weszłam do domu, rzucając mu przez ramię, aby zaczekał chwilę. Pomyślałam, że skoro oboje nie będziemy już spać, moglibyśmy gdzieś pójść. Założyłam luźne jeansy, musztardowy sweterek z dekoltem w serek oraz czarne vansy. Wróciłam do chłopaka i oddałam mu jego kurtkę, Wsunęłam palce między jego, a on zamknął nasze dłonie w lekkim uścisku. Szliśmy w milczeniu, żadne z nas nie miało sobie nic do powiedzenia, więc cisza była tego skutkiem ubocznym. Nie mieliśmy konkretnego kierunku po prostu stawialiśmy kroki, nie za bardzo myśląc o tym, dokąd zmierzamy. Latarnie bladym światłem oświecały ulicę, utrzymując nas w półmroku. Zdecydowanie znajdywaliśmy się w tej bogatszej ulicy, gdzie najprawdopodobniej większość domów należała do ludzi przyjeżdżających tu jedynie na urlop. Moi rodzice również taki mieli, znajdował się w małej wsi, zaledwie kilka godzin jazdy samochodem od Londynu. Razem z moją przyjaciółką, Blair, postanowiłyśmy to wykorzystać. Któregoś dnia we wakacje, weszłam do gabinetu ojca, wzięłam klucze od domu i pojechałyśmy tam z samego rana. Nigdy nie byłam na żadnej imprezie, wiedziałam jedynie, jak one powinny wyglądać z filmów. Musiało być dużo alkoholu i multum ludzi. Ja zajęłam się tym pierwszym, miałam szczęście, bo moja mama miała słabość do trunków więc domek był nimi wypełniony, niektóre były schowane, żeby ojciec się nie do wiedział. Gdy już znalazłam wszystkie butelki i zebrałam je w jednym miejscu, pomogłam Blair. Wydzwaniałyśmy do wszystkich, prosiłyśmy, aby zapraszali swoich znajomych. Przyjaciółka zamieściła informacje na każdym portalu społecznościowym jakim była.  Im więcej nas było, tym lepiej. Był to mój pierwszy wybryk, byłam jednocześnie podekscytowana i przerażona. Jednak te uczucia przysłaniały mi pewne pragnienie, chciałam poczuć się wolna. Bawiłam się świetnie, po raz pierwszy nie czułam tej presji, która codziennie mnie otaczała. Właśnie tego dnia, w tym domu, poznałam Luke'a. Nie miałam pojęcia kto go zaprosił, możliwe, że trafił tam przypadkiem.
Nie było to dla mnie ważne, jedyne co się liczyło to, to, że przez cały czas, od początku, czułam na sobie, jego spojrzenie. Zrobił na mnie wrażenie. charyzma, jaka go otaczała była powalająca. A ja czułam się wyjątkowa, bo z tłumu dziewczyn, jakie go otaczały, on skupiał się tylko i wyłącznie na mnie. Mimo tego, że nie zamieniłam z nim ani słowa, nieustannie o nim myślałam. Był jak mój cień, gdziekolwiek poszłam, zawsze był gdzieś obok. Kiedy powiedziałam Blair o tajemniczym blondynie, podsunęła mi, abym po prostu się wyluzowała, więc poszłam zatańczyć. Zadziałało, nie musiałam długo czekać, aż chłopak pojawi się obok mnie. Nie pamiętam o czym rozmawialiśmy, ale dwa zdania, które wymieniliśmy dobrze zapadły mi w pamięć. W pewnej chwili, zapytał mnie, co może zrobić, żeby mnie uszczęśliwić. Nie myślałam długo nad odpowiedzią, nachyliłam się w jego stronę i poprosiłam, aby pokazał mi, że żyję. I faktycznie to robił, codziennie, aż do dnia swojej śmierci. 
Momentalnie po moich policzkach spłynęły łzy, starłam je szybko nadgarstkiem. Spojrzałam na Nialla i zamrugałam kilkakrotnie, chcąc pozbyć się reszty wody z oczu. Przez chwilę śledziłam każdą część jego twarzy, chciałam skupić na nim całą swoją uwagę, pragnęłam zapomnieć o przeszłości i skoncentrować się na teraźniejszości. Najwyraźniej musiał wyczuć, że mu się przyglądam, ponieważ on również na mnie zerknął. Niespodziewanie zatrzymał się.
- Co się dzieje? - zapytał, unosząc palcem mój podbródek. Wyglądał na zaniepokojonego, naprawdę się przejął moim smutkiem.
 - Nic, po prostu mnie przytul, dobrze? - wychrypiałam. Nie musiałam długo czekać, aż to zrobi. Objęłam go i przyłożyłam policzek do jego klatki piersiowej. Zamknięta w jego silnym ucisku, słuchając bicia jego serca, poczułam, znów że żyje.  


***

Odkąd pamiętam uwielbiałam wschody słońca, było coś w nich magicznego, a oglądanie ich z ukochaną osobą, czyniło je jeszcze lepszymi. Uśmiechnęłam się i oparłam głowę na ramieniu Nialla. Siedzieliśmy na plaży, nie obchodził nas czas i wszystko co nas otaczało, byliśmy tylko my, razem i to się liczyło. Ptaki krążyły nad naszymi głowami, a morze było wyjątkowo spokojne. Mogłam tak zaczynać codziennie każdy dzień. Nie mogłam nawet o tym myśleć, że niedługo będziemy musieli wstać i każdy pójdzie w swoją stronę. Na samą myśl o wróceniu do klubu, zaczynało mnie mdlić, jeszcze, jak Payne odstawi taki sam numer, co wczoraj, to zwariuję. Gdybym tylko znalazła jakąś inną ofertę, nawet bym nie czekała, mogłabym nawet pracować za mniejsze pieniądze. Będę musiała później poszukać jakiś ogłoszeń w gazecie. Na dzisiejszej liście rzeczy do zrobienia było także zadzwonienie do Ellie i upewnienie się, że wszystko z nią dobrze. Odetchnęłam, najchętniej powiedziałabym Tomlinsonowi w twarz co sądzę o takich typach, jak on, ale daruje sobie. I tak nic by to nie zmieniło. Niespodziewanie rozległ się dzwonek telefonu, spojrzałam na Nialla, który skrzywił się lekko i wyciągnął go z kieszeni.
- To Liam - mruknął niezadowolony. - Zaraz wracam. 
Czy ten koleś musi zatruwać innym życie? Wyobrażałam go sobie siedzącego przy biurku o piątej rano, knującego jakieś teorie i wydzwaniającego do każdego po kolei. Z jednej strony było mi go szkoda, musiał być naprawdę samotny, a z drugiej traktuje ludzi, jak marionetki i z niczym się nie liczy. Nie miałam pojęcia co o nim sądzić, był dla mnie wielką zagadką, której chyba nie chcę rozwiązać. Jedyne co nas łączyło to praca, więc nie mam zamiaru o nim rozmyślać i psuć sobie humoru. Spojrzałam na Nialla i momentalnie zaparło mi dech w piersiach. Stał kawałek ode mnie w porannym świetle i na tle wody, wyglądał niesamowicie. Zdenerwowany przeczesał włosy wolną ręką, nie był zadowolony z tego, co usłyszał od Payne'a. Po kilku minutach skończył rozmowę, a z jego ust wydostała się głośna wiązanka przekleństw. Podniósł coś z ziemi, najprawdopodobniej kamyk i z całej siły rzucił go do morza. Kiedy do mnie wrócił, nadal nie ochłonął, był wściekły. Wstałam po czym otrzepałam spodnie i chwyciłam go za rękę w celu uspokojenia go.
- Co się dzieje? - zapytałam ostrożnie. Najwyraźniej zorientował się, że powtórzyłam jego słowa, ponieważ utkwił we mnie spojrzenie. Jego twarz nieco złagodniała, nachylił się w moją stronę i delikatnie pocałował mnie w czoło.
- Odprowadzę cię do domu - zaproponował.
Westchnęłam i skinęłam głową. Nie byłam zadowolona z tego, że będziemy musieli się rozstać. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. 
- Do zobaczenia później - powiedział opierając się o płot. - Miłego dnia, Charlie.
- Jasne - mruknęłam tyłem do niego. 
Nie przejmując się już nim, weszłam do środka. Nie chciałam być na niego zła, ale nie mogłam nic poradzić na to, że byłam. Ja w jego sytuacji zrobiłabym dokładnie to samo, gdyby Ellie mnie potrzebowała, poszłabym do niej, więc nie miałam prawa mu tego wytykać. Kiedy weszłam do salonu, upuściłam klucze, kiedy zobaczyłam mężczyznę siedzącego na kanapie. 
- Co-co ty tu robisz?
- Miło cię znów widzieć.

Niall

Stałem przed jej domem, dopóki nie znikła w środku po czym poszedłem w stronę swojego samochodu, który zostawiłem kawałek dalej. Tak naprawdę nie dzwonił do mnie Payne, tylko znajomy z Nowego Jorku, okazało się, że będę musiał polecieć tam szybciej, niż myślałem. Jeszcze wczoraj wszystko było dopięte na ostatni guzik, a teraz znów byliśmy w punkcie wyjścia. Nie wściekłem się przez to, że musiałem zostawić dziewczynę, ale przez telefon Chrisa. Byłem na siebie zły, że musiałem okłamać Charlie, ale czasami prawda przynosi więcej szkody niż pożytku. Wsiadłem do auta, zapaliłem papierosa i ruszyłem do klubu, gdzie miałem się spotkać z Liamem,  z którym byłem umówiony już wcześniej. Chłopak od kilku dni był rozdrażniony i stał się nie do wytrzymania, oczywiście wszystko to ma związek z Malikiem, którym ja sam całkowicie przestałem się przejmować. O tej porze ulice były praktycznie puste, tylko od czasu, do czasu ktoś się przewinął. Po kilku minutach dotarłem na miejsce, zaparkowałem przed budynkiem i wszedłem do środka tylnym wejściem, chcąc uniknąć przeciskania się między pijanymi ludźmi. Impreza, najprawdopodobniej już wygasła, ale na pewno ktoś tam jeszcze był. Przez szklane drzwi gabinetu było widać, jak przegląda dokumenty. Westchnęłam i nacisnąłem klamkę, momentalnie uniósł głowę, marszcząc brwi. Podszedłem bliżej i wsadziłem ręce do kieszeni spodni.
- Usiądź - powiedział, odchylają się na fotelu.
- Dzięki, postoję - mruknąłem.
Przyglądał mi się przez chwilę i wzruszył ramionami. Wyciągnął spod biurka butelkę whisky, dwa kieliszki i rozlał do obu szklanek po trochu. Skinął głową w podziękowaniu i wziąłem swoją. Kiedy się napiłem poczułem znajome i przyjemne pieczenie w gardle. Wypiłem wszystko za jednym zamachem i odłożyłem naczynie na blat. 
- Nie znalazłem nic w jego pokoju - oznajmiałem. - Jedynie co tam się zmieniło to, to, że posprzątał.
Wszystkie śmieci powyrzucał, ubrania poukładał, dookoła panował nieskazitelny porządek.
- Może się wynosi? - zapytał zaciekawiony. - Biorąc pod uwagę te bilety...
- Wątpię, później gadałem z nim przez chwilę, dał mi swoją część za czynsz i poprosił, żebym zapłacił właścicielowi.
- Zaraz, co robiłeś?
Przewróciłem oczami i rozejrzałem się po pomieszczeniu, na jednej z szafek leżał pistolet. Zakładam, że ma on służyć bardziej jako przestroga niż do użytku. Kiedy moja uwaga znów skupiła się na nim, przyglądał mi się z zaskoczeniem, najwidoczniej czekając aż znów zacznę mówić. 
- Kurwa co się tak gapisz, jakbym mu obciągnął. Rozmawialiśmy przez chwilę o warsztacie i tyle - zakończyłem. - Co według ciebie miałem zrobić? Rzucić się na niego? 
- Jakoś z innymi nie masz z tym problemu - Posłałem mu wściekłe spojrzenie, doskonale wiem, że miał na myśli Charlotte. Nie miałem zamiaru dalej kontynuować tego tematu, więc zignorowałem jego słowa. - Podobno coś między wami jest... wiesz ludzie gadają.
Zmarszczyłem brwi, nie do końca orientując się, do czego on zmierza. Payne ostatnio pozwala sobie na zbyt wiele i to mnie zaczyna w nim drażnić. 
- Jestem ciekawy kogo to tak bardzo interesuje - warknąłem. 
Zaśmiał się i sięgnął po alkohol, rozlał po kolejnej kolejce. Wyjąłem z kurtki paczkę papierosów, wyciągnąłem jednego i podałem Liamowi resztę, po czym odpaliłem swojego. 
- To coś poważnego? Wiesz, jak Harry z tą swoją Jasmine?
To pytanie mnie powaliło i nie miałem pojęcia, co powiedzieć po części nie chciałem także tego robić, bo sam nie umiałem sobie na to odpowiedzieć. Wypiłem swoją porcję trunku i ruszyłem w stronę wyjścia, uprzednio zgarniając broń, tak żeby tego nie zauważył po czym wsunąłem ją za pasek spodni. Miałem już wyjść, ale się zatrzymałem. Zacisnąłem pięści.
- To tylko krótki epizod, jak wszystko.


***


Usiadłem na piasku i położyłem butelkę z wódką między kostkami. Zaczynałem dzień na plaży i kończyłem go tutaj. Jedyna różnica polegała na tym, że przedtem byłem z Charlie, najwidoczniej taki jest mój los. Cokolwiek bym zrobił, gdziekolwiek był, kimkolwiek bym się stał i tak zawsze kończyłem sam. W sumie tak było całkiem dobrze, przez te lata zdążyłem się już przyzwyczaić do tego uczucia pustki, gdzieś w środku,które zawsze mi towarzyszyło. Nie to, że nie jestem szczęśliwy z Charlie, ale wolę się znów zapoznać z samotnością, bo wiem, że ona prędzej czy później mnie zostawi, z resztą jak każdy. Nie chodziło o to, że się nad sobą użalam, po prostu taka jest prawda, chcę być ze sobą szczery i nie wmawiać sobie, że jest dla mnie szczęśliwe zakończenie. Pociągnąłem długi łyk z butelki i odłożyłem ją na miejsce. Po pracy nie wiedziałem co ze sobą zrobić, więc zadzwoniłem do Charlotte, niestety nie odebrała. Pojechałem do klubu, mając nadzieję, że tam będzie, jeden z barmanów, chyba Jack, powiedział, że nie było jej w pracy. Zdziwiło mnie to, dlatego wybrałem się do jej domu, gdzie pocałowałem klamkę. Spróbowałem jeszcze raz się z nią skontaktować, ale tym razem miała wyłączony telefon. Postanowiłem więc przyjąć teorie, że wróciła jej przyjaciółka i spędza z nią czas. Nie miałem ochoty szukać jej po całym Tybee, więc przyjechałem tutaj, uprzednio wstępując do sklepu. Czułem, że nie wytrwam dzisiejszego wieczoru bez znieczulenia. Rozejrzałem się po plaży, kawałek dalej, jakaś dziewczyna rzucała patyk psu. Zmarszczyłem brwi, zaskoczony tym, że wygląda podejrzanie znajomo, dopiero po chwili zorientowałem się, że była to przecież Charlie. Nie zastanawiając się wstałem i chwiejnym krokiem ruszyłem w jej stronę. Cieszyłem się, że nie zdążyłem wypić całej butelki, bo będę mógł, w miarę normalnie, z nią rozmawiać, nie zmieniało to faktu, że cholernie szumiało mi w głowie. Kiedy znalazłem się kilka kroków od niej, zobaczyła mnie i skrzywiła się. 
- Niall, nie teraz - jęknęła, spoglądając gdzieś za mnie. - Wyjaśnię ci to później, ale proszę idź.
Miałem już coś powiedzieć, ale ktoś stojący za moimi plecami, wyprzedził mnie. 
- Kto to jest, Charlotte? - usłyszałem twardy i stanowczy męski głos. 
- Mm, tato to jest Niall - powiedziała pół głosem, wyglądała jakby miała ochotę uciec stąd jak najszybciej.
W końcu się odwróciłem, miał ciemne blond włosy, zarost i niebieskie oczy, Charlie była jego lustrzanym odbiciem, podobieństwo między nimi było uderzające. Wyglądał niesamowicie poważnie, tak jakby przed chwilą wyszedł z biura, a nie był na spacerze z córką.
- O, kurwa... - wyrwało mi się -  to znaczy miło pana poznać. 
- Cóż, nie ważne - Przyglądał mi się przez chwilę po czym jego uwaga znów skupiła się niej. - Aha, dajemy ci swobodę na ponad rok, mając nadzieję, że skruszejesz, gdy posmakujesz prawdziwego życia, a ty zaprzyjaźniasz się z miejscowymi alkoholikami.  Nie, nie ja nie chcę wiedzieć co ty wyprawiałaś przez ten czas. To przez tego cholernego, Luke'a tak się stoczyłaś. Wracamy.
Nie musiałem zamienić z nim ani jednego słowa, żeby zorientować się, że należał do grupy ludzi, których nie trawię. Czyli do kutasów, którzy uwielbiają mieć wszystko pod kontrolą, z szacunkiem traktują tylko wybrane osoby, a reszta to dla nich tylko niepotrzebne śmiecie. Miałem ochotę mu przypierdolić, za to co przed chwilą powiedział. Nagle poczułem, jak Charlie chwyta mnie za rękę. Zerknąłem na nią, a ona posłała mi błagające spojrzenie. Westchnąłem i postanowiłem odpuścić. Mężczyzna ruszył przed siebie, ciągnąc za sobą dziewczynę. 
- Odezwę się później - rzuciła, zanim odeszli.
Wściekły przeczesałem włosy. Moi rodzice nie należeli to tych najlepszych, ale zdecydowanie wolałem ich niż ojca dziewczyny i szczerze mówiąc współczułem jej. Gdyby jej tutaj nie było, chuj pewnie dawno już gryzł ziemie. Wróciłem na swoje poprzednie miejsce i wziąłem kilka dużych łyków z butelki.


***

Włożyłem klucz do zamka i przekręciłem go, starając się zbytnio nie hałasować. Przekląłem cicho, kiedy nie zauważyłem progu i zahaczyłem o niego. Nie chcąc obudził tego idioty powędrowałem od razu na górę. Zmarszczyłem brwi, chcąc sobie przypomnieć ułożenie pokoi, kiedy w końcu mi się udało, wszedłem do odpowiedniego. Wymacałem po ciemku włącznik światła i zapaliłem go, zamrugałem kilkakrotnie, żeby przyzwyczaić się do jasności. Dziewczyna siedziała na fotelu zgarbiona, owinięta pościelą, zaskoczona spojrzała w moją stronę, w jej oczach lśniły łzy.
- Niall co ty tu robisz? - zapytała, zrzucając nakrycie i podchodząc do mnie. - O, mój Boże znowu piłeś.
Podniosłem rękę i pogłaskałem ją po policzku. Uśmiechnęła się smutno, przygarnąłem ją do siebie i mocno objąłem, chcąc ją uspokoić. Miałem w dupie, że on był jej ojcem, miałem ochotę rozerwać go na strzępy, za to jak ją traktował. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę łóżka, po drodze zrzuciłem buty. Położyliśmy się, objąłem ją ramionami, niespodziewanie pojawił się dobrze mi już znany biszkoptowy retriever i wcisnął się między nas. Zwierzę wystawiło język na wierz i zaczęło głośno dyszeć, dziewczyna zaśmiała się cicho. 
- Po co go zabrał ze sobą?
- Wie, jak bardzo kocham Capri, myślał, że to mu pomoże - powiedziała po chwili namysłu. - Odkąd byłam mała manipulował mną, kiedy on o czymś zadecydował, tak już było. Nie wiem czemu, ale z całej rodziny uwziął się najbardziej na mnie, musiałam być we wszystkim idealna, w nauce, grze na pianinie, musiałam wygrać każdy mecz tenisa. Chciał kontrolować całe moje życie, z kim się spotykam, co robię. Mama mówiła, że to wyjdzie mi kiedyś na dobre, ale ja z dnia na dzień coraz bardziej go nienawidziłam. Pewnego dnia, pojawił się, ktoś, kto pokazał mi, że naprawdę żyje; zmienił mnie, jemu oczywiście się to nie podobało, bo stracił władzę nade mną. Byłam wtedy naprawdę szczęśliwa.  Ta osoba, z dnia na dzień odeszła, a ja znów zostałam sama, wiedziałam, że to wróci. W końcu nadszedł dzień, kiedy się po prostu wyprowadziłam, może uciekłam z domu, nie wiem, jak to nazwać. Czułam, że nie zniosę już tam ani dnia, czułam się, jakbym była w klatce. Później podróżowałam po Europie; Francja, Węgry i Włochy, w końcu zdecydowałam się na Amerykę i tak wylądowałam tutaj. Przez te kilka miesięcy, poczułam, że jestem wolna i do nikogo nie należę. A teraz on tutaj jest i nie mam pojęcia co zrobić, bo on chce, żebym wróciła. Rozumiesz?Chce mnie zabrać ze sobą.
Gdy skończyła pocałowałem ją w czoło. Jej słowa pogłębiły jeszcze bardziej nienawiść do tego faceta. 
- Charlie, nie jesteś jego własnością - oznajmiłem i zacząłem składać pocałunki na jej twarzy. - Jedyną osobą, która decyduje o twoim losie, jesteś ty. 
Leżeliśmy tak przez jakąś godzinę, milcząc i ciesząc się chwilą. Starałem się ignorować buzujący we mnie alkohol i złość, jednak czasami miałem ochotę po prostu wstać i pójść do tego kutasa. Dziewczyna przez jakiś czas bawiła się w zamyśleniu moimi palcami, ale później zainteresowała się suczką, która przez cały czas uważnie nam się przyglądała. Było warto czekać, cały dzień, aby znaleźć się w  tutaj z nią. Może nie do końca tak jest, jak mi się cały czas wydawało? Może wreszcie znalazłem kogoś, komu naprawdę na mnie zależy i mnie potrzebuje? Powinienem zacząć koncentrować się na teraźniejszości, bo życie składa się tylko z chwilowych epizodów; krótkich upadków i jeszcze krótszych wzlotów. Nieoczekiwanie przypomniały mi się słowa, które powiedział Fawn na plaży.
- Charlie? - Zanim zadałem pytanie, chciałem się upewnić czy nie śpi.
- Hmm? - mruknęła przytulona do mojego boku.
- Kim jest Luke? 

7 komentarzy:

  1. noooo w takim momencie?! btw. rozdział świetny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam z niecierpliwoscią na odcinek z Lou i Eleną! Dawaj dawaj! Bo sie wykończę psychicznie! Życzę weny!
    Alexx

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę to od razu napisać, bo wydaje mi się, że będzie to fajne rozpoczęcie.
    Jejciu z rozdziału na rozdział, rozdziały są coraz lepsze. Uwielbiam twoje długie dialogi i to jak opisujesz zagadkowo uczucia bohaterów. Poprzednie wyznanie Nialla w twoim rozdziale było tak intrygujące, że powróciłam do niego, aby je jeszcze raz zinterpretować. Naprawdę wyszło ci to mistrzowsko. Niemal cię uwielbiam za nie, a także za momenty Nialla i Charlie. To jak chłopak przychodzi do niej w najbardziej nieoczekiwanych momentach, kocham to.
    O dziwo, nie zamierzam w jakikolwiek sposób bluzgać w moim komentarzu na Horana z powodu tego co powiedział Liamowi. Wydaje mi się, że Ni jest pogubiony trochę w tym wszystkim, a miłość jego do Charlie jest czymś stosunkowo nowym dla niego. Nie jestem do końca pewna czy dobrze zrozumiałam to, co mi kiedyś napisałaś o Niallu, ale wydaje mi się, że właśnie o to chodziło. Jeśli nie to będę kombinować dalej :D
    Nie dziwie się że Charlotte uciekła z domu, boże drogi takiego ojca to ja sama bym nie zniosła. Co za snob, podzielam w pełni zdanie Horana co do osoby pana Fawna. Niech on już zniknie z tej wyspy :):)
    Dobrze myślę, że jej rodzice nie widzieli gdzie jest Charlie? Czyli wychodzi że to Alex wszystko wyśpiewał? Dupek.
    Chciałabym już się dowiedzieć o co chodzi z Zayniem, mam nadzieje, że ta broń w gabinecie Payno nie jest na mulata haha
    Nie lubię zakończeń bez wyjaśnienia, ale cóż to juz jest główna i obowiązkowa cześć każdej formy; fanfików, seriali
    Czekam na następny, kochane!
    Daria x

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg świetny również ciekawe po co niallowi broń

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny jest, widać że się rozwijasz bo każdy rozdział jest coraz lepszy ;) oby tak dalej i weny życzę! Pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. O Boże wreszcie znalazłam troche czasu i doczytałam do końca ten rozdział!
    Ostatnie pytanie Nialla, przyprawiło mnie o ciarki na plecach serio xD
    Ale Niall i Charlie sa razem tacy uroczy awww :3
    Kocham to opowiadanie i nadal będę to pisać pod każdym rozdziałem :)
    pozdrawiam cieplutko! xx
    @Little_SInner13

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudoo 💕 Dawaj następny rozdział 😍

    OdpowiedzUsuń